Glapiński, łeb hydry Kaczyńskiego

Published 9 stycznia, 2019 by xxx

Wygląda na to, że nabliższy współpracownik Jarosława Kaczyńskiego  prezes Narodowego Banku Polskiego, Adam Glapiński urwał się z łańcucha. Od początku afer związanych z finansami państwa jego nazwisko pojawia się, jak łeb hydry. Łeb odcięty w jednej aferze odradza się w drugiej, ten łeb to głowa Glapińskiego.

Jakoś udało się zamieść pod dywan aferę KNF, bo były szef nadzoru finansowego Marek Chrzanowski jest pod kluczem w areszcie, podobnie medialnie zażegnano aferę SKOK Wołomin, nagle łeb hydry  Glapińskiego pojawił się w aferze NBP, w której chodzi o zarobki najbliższych jego współpracownic Martyny Wojciechowskiego i Kamili Sukiennik.

Obydwie są blondynkami, pod tym względem rozpoznawalne estetycznie, lecz niewiele wiadomo o ich kompetencjach i merytorycznym przygotowaniu do pełnienia wysokich funkcji w NBP. Jeżeli blondynka to od razu pojawia się podejrzenie, że to prawdziwa blondynka z dowcipów o blondynkach.

Czy blondynka może zarabiać krocie, jak w wypadku Martyny Wojciechowskiej, o ktorej uposażeniu mówi się  – po prostych matematycznych wyliczeniach – iż zarabia 65 tys. zł plus kilkanaście następnych.

Więc każdy chciałby być blondynką, bo może nie ustepować talentom Wojciechowskiej, ale nie każdy jest Martyną Wojciechowską. I podejrzewam, że tutaj pies jest pogrzebany.

Zwołano konferencję prasową przez kierownictwo NBP, na której miano dać odpór medialnym doniesieniom. Ale na konferencji nie zjawił się główny podejrzany Glapiński, ani jego blondynka Wojciechowska, które jest – nomen omen – dyrektorem departamentu komunikacji, czyli kimś od konferencji prasowych. Na konferencji NBP reprezentowała ją wiceszefowa kadr Ewa Raczko, ale nie odpowiedziała na podstawowe pytanie, ile faktycznie zarabia Wojciechowska, bo… nie przygotowała odpowiedniego PiT-u.

Po co więc odbyła sie konferencja, na której Raczko nie odpowiadała merytorycznie na pytania dotyczącego Wojciechowskiej i Sukiennik? I dlaczego Wojciechowska tak kiepsko przygotowała Raczko we własnej sprawie?

Z ust kadrowej można było usłyszeć wypowiedź kuriozum, mianowicie stwierdziła, że Narodowy Bank Polski nie jest finansowany z budżetu panstwa, to odpowiedź na zarzut, że wynagrodzenie Wojciechowskiej jest finansowane z kieszeni podatników. Ależ NBP to esencja finansów państwa, wraz z Radą Polityki PIeniężnej konstytucyjnie odpowiedziada za kurs złotówki i inflację

Z konferencji prasowej NBP dotyczącej afery NBP, samego prezesa Glapińskiego i jego dwóch blondynek nie dowiedzieliśmy się niczego konkretnego, ale „sukcesem” tej konefrencji jest to, że „totalna opozycja” i PiS mówią niemal jednym głosem.

Platforma Obywatelska zgłosiła projekt ustawy dotyczącej jawności zarobków w NBP, zaś rzeczniczka PiS Beata Mazurek o konferencji NBP wyraziła się, że „nie wyczerpuje tego tematu” oraz – uwaga, uwaga – PiS poprzez projekt Platformy.

A więc trzeba kolejnych afer PiS, aby partia Kaczynskiego przyznała rację PO. Ciekawie wobec tego wygląda Glapiński. Jaką jest on hydrą dla Kaczyńskiego, wygląda że się urwał z łańcucha i prezesa nie słucha, bo  faktycznie Glapiński nie ma się czego bać, konstytucja zapewnia mu 6-letnią kadencję.

1 comments on “Glapiński, łeb hydry Kaczyńskiego

Dodaj komentarz