W Budapeszcie spotkali się dzisiaj dwaj bohaterowi z okładki najnowszego magazynu „POLITICO Europe” Viktor Orban i Jarosław Kaczyński. Ten ostatni przywiózł ze sobą Mateusza Morawieckiego, premiera polskiego rządu. W narracji jednego z najważniejszych magazynów politycznych dwaj bohaterowie nazywani są nowymi komunistami. Brakowało trzeciego podobnego do nich, Władimira Putina, ale to Orban do niego jeździ, jak Kaczyński do Budapesztu. Jeszcze prezes PiS nie jeździ na Kreml, ale gdyby historia miała się toczyć, jak się toczy, to i tego dostąpimy.
Kaczyński pojechał do Budapesztu w celach hołdowniczych, jakbyśmy mieli do czynienia z dawno minionymi Austro-Węgrami. Do takiego dochodzi anachronizmu. Na przedmieściach Budapesztu (8 km od centrum) odsłonięto pomnik smoleński z płaskorzeźbą Lecha Kaczyńskiego. Zacytuję dramatyczne głosy trzech uczestników uroczystości (dramatis personae), które brzmią jak farsa (do tego sprowadza się katastrofa smoleńska).
Nowy komunista I (Jarosław Kaczyński): „To, co dzieje się na Węgrzech i w Polsce nie jest wymierzone przeciwko Europie, ale wskazuje jej inną drogę. Choć ta droga jest trudna, to idziemy nią i umacniając naszą przyjaźń, choćby przez budowę tego pomnika, idziemy tą drogą”.
Didaskalia: Ależ zaleciało Krakowskim Przedmieściem.
Nowy komunista I (dalej): „Za dwa dni to wy będziecie decydować o drodze wolności, nie tylko w skali Węgier, ale i Europy i świata”.
Nowy komunista II (Viktor Orban): „Kiedy Polska jest atakowana, to atakowana jest Europa Środkowa, atakowane są też wtedy Węgry”.
Didaskalia: Na Węgrzech w niedzielę odbedą się wybory wg komunisty Kaczyńskiego bedzie się decydować podczas nich historia Europy i świata. Zaś ataki na Polskę i Węgry idą ze strony… Brukseli. Taka retoryka jest godna jakiejś remizy spod Rzeszowa, a nie polityka, który się mieni nieformalnym naczelnikiem dużego i dumnego narodu europejskiego.
Odezwał się też pomagier nowego komunisty I Mateusz Morawiecki, ten odleciał, jak mówi się kolokwialnie „od czapy”: „Nie można zrozumieć współczesnej historii Polski bez zrozumienia tej straszliwej katastrofy, jaką była katastrofa smoleńska”. Odpowiedzialny za katastrofę smoleńską Lech Kaczyński został wyżyłowany politycznie przez brata na wszelkie możliwe sposoby i kiedyś w politologii ten niechlubny epizod z naszej historii będzie analizowany pod kątem, jak uprawia się politykę funeralną.
Spointuję powyższe satyryczne wypowiedzi innym politykiem tego samego obozu, szefem Kancelarii Prezydenta Krzysztofem Szczerskim. Zapytano go w wywiadzie dla „Dziennika Gazety Prawnej”, dlaczego Donald Trump nie chce spotkać się z Dudą, Szczerski odpowiedział: „Trump chce się spotkać z Dudą, ale panowie mają zbyt zajęte kalendarze”. I to jest… zupełnie od czapy.
Jest wyjście – oficjalny spis zajęć Trumpa jest powszechnie znany, codziennie od godziny 8 do 11 tweetuje, albo ogląda telewizję. Gdyby Duda się postarał (przesunięcie czasowo na Wschodnim Wybrzeżu USA wynosi – 6-7 godzin – w stosunku do czasu środkowoeuropejskiego), to od godziny 1 do 3 w nocy zamiast tweetować z jakimś Ruchadełkiem leśnym, mógłby poćwierkać z Trumpem.
Tak wygląda polska polityka… od czapy.