Chciałoby się napisać: nareszcie. Więc piszę: nareszcie. Opozycja poszła po rozum do głowy, bo w ciszy gabinetów wodzów partyjnych musi się coś nie zgadzać, wszak wynik PiS – 34 proc. – jakby nie patrzył wg wszelkich absurdów polskich, nie jest zwycięstwem ani tym bardziej większością.
Wybory samorządowe wygrała opozycja, niezależnie od rozdrobnienia partyjnego, opozycja wygrała wyścig do rozumu wyborców, co może brzmi górnolotnie, na koturnie, lecz tak jest. Motorami rozwoju kraju są duże ośrodki miejskie, one skupiają elity wszelkich maści, a w żadnym dużym i średnim mieście PiS nie wygrał wyborów samorządowych, prezydenckich.
Ki diabeł, czyżby ogon PiS miał machać nami, miał szantażować poprzez użycie mniejszych ośrodków i wsi, które z różnych powodów, ale przede wszystkim cywilizacyjnych wloką się za centrum, lecz tak było, jest i będzie – tego nie zmienią żadne ideologie najbardziej egalitarne.
Wygrana z PiS – wg najbardziej niekorzystnych przeliczników głosów, z obowiązującą u nas metodą D’Hondta – jest na wyciągnięcia ręki, potrzeba do tego nie tylko mobilizacji elektoratu – a na taki można liczyć, o czym przekonaliśmy się w I turze wyborów samorządowych – przede wszystkim trzeba wymusić mobilizację liderów partyjnych, mobilizację do kompromisów.
Wszystko można pogodzić w ramach demokratycznych struktur – od ideowych lewicy do liberalizmu – zagrożenia zawsze przychodzą ze strony prawicy, a w Polsce jest to stałą regułą, tak było w okresie międzywojennym, tak odbija się czkawką w PiS.
Nareszcie opozycja zebrała się w sobie i po raz pierwszy liderzy sześciu stronnictw opozycyjnych na wspólnej konferencji zapowiedzieli współpracę w samorządach, a są Platforma Obywatelska, Nowoczesna, Inicjatywa Polska, Polskie Stronnictwo Ludowe, Sojusz Lewicy Demokratycznej, Unia Europejskich Demokratów. A więc niemal wszyscy są przeciw PiS.
Nareszcie! Po samorządach przyjdzie czas na wybory do Parlamentu Europejskiego, które mogą być najciekawszym poligonem współpracy opozycji, a następnie do do Sejmu i Senatu. Metoda D’Hondta premiuje największych, a opozycja jest 2-krotnie większa niż PiS w swoim najlepszym okresie. Dopiero przegrane PiS można rozliczyć – za dewastację mediów publicznych, niezależności sądownictwa, za demolkę demokracji i prestiżu Polski.