Jarosław Kaczyński ma prawo być zadowolony po spotkaniu z liderami innych partii. Wokół jego demolki tyczącej nie tylko Trybunału Konstytucyjnego ma powstać Rada Dialogu Politycznego.
Dlaczego w Sejmie nie działa „dialog polityczny”, tylko ma działać w radzie? Czyżby chodziło o to, że za mało jest polityki w polityce sejmowej, jak masła w maśle animalnym? I ta rada. Czyżbyśmy zmierzali do kraju rad?
Na razie zwycięża bolszewizm pisowski. Nie podoba on się nigdzie poza PiS-em. Nie podoba się w Unii Europejskiej, ani w USA. Nie podoba się polskiemu społeczeństwu obywatelskiemu.
Element animalny, Grzegorz Schetyna, nie był tak zadowolony, jak specjalista od „dialogu politycznego” Kaczyński: „Nie widzę szansy i możliwości kompromisu przy takim założeniu, jakie zaprezentował prezes Kaczyński.”
Inny element animalny, Ryszard Petru, zagra w ruletkę dialogu społecznego: „– Ze strony PiS jest otwartość na wycofanie się z pewnych zapisów ustawy grudniowej o TK. Konkrety nie padły, ale ewidentnie będziemy poszukiwać porozumienia.”
A specjalista od demolki w swoim języku na koturnie: „Wiadomość jest dobra – nie świetna może, ale dobra. Będziemy dalej szli w tym kierunku.”
Chyba nie będziecie szli po Krakowskim Przedmieściu?
Idą nowe problemy – bynajmniej nie z Kaczyńskim po Krakowskim Przedmieściu – szef Rady Europy Thorbjoern Jagland będzie pytał prezydenta Andrzeja Dudę i premier Beatę Szydło o kolejne „dobre zmiany”: w mediach, tudzież powróci do Trybunału Konstytucyjnego.
Te dwa „elementy lepszego sortu” Duda i Szydło nie zdają egzaminu w żadnym dialogu, bo niespecjalnie chcą z nimi rozmawiać.
Może by „w tym kierunku” poszła delegacja Rady Dialogu Społecznego?
Pisowska klownada się rozpoczęła, będziemy szli i szli, taka „szłość samojedna”, jak w słynnych spektaklach antyreżimowych w PRL-u (Słupsk i Pleonazmus).
Szli i szli, ale nie doszli, bo przeszli. Słowa są Mirona Białoszewskiego. Wówczas literatura poradziła sobie z komuchami, poradzi z boszewizmem pisowskim.