Duda przemówił (21.092021) na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ.
Motywem przewodnim jego mowy była solidarność bogatych krajów wobec uboższych oraz prawa narodów i prawa człowieka (?).
Pochylił się z troską nad pandemią i podkreślił tę naszą solidarność z potrzebującymi pomocy: – „Nie jestem w stanie powiedzieć, czy zrobiliśmy wszystko co możliwe, ale staraliśmy się na przykład wysyłając lekarzy do naszych przyjaciół w Tadżykistanie, Kirgistanie, ale także w USA czy we Włoszech. Jestem przekonany, że część krajów bogatej Północy zachowało się podobnie jak Polska, która oddała 6 milionów dawek szczepionek m.in. naszym partnerom z Południa. Ale czy to było wystarczające, by zniwelować oczywistą różnicę w dostępie do szczepionek, które w jednych krajach były marnowane, a w innych niedostępne? Wydaje mi się, że nasza część ludzkości ma sobie wciąż wiele do zarzucenia”.
Nie mogło zabraknąć odniesienia do sytuacji na naszej granicy z Białorusią.
„Od wielu tygodni reżim Aleksandra Łukaszenki sprowadza do swojego kraju dziesiątki tysięcy zdesperowanych mieszkańców Bliskiego Wschodu, których pod pałkami policyjnymi zmusza do przekraczania naszych granic i próbuje wywołać sztuczny „kryzys humanitarny”. Ludzie ci koczują potem na granicy, a reżim jest głuchy na nasze oferty udzielenia im pomocy humanitarnej. Ludzie ci, imigranci, traktowani są przez reżim jak pionki w politycznej rozgrywce, obrażana jest ich godność i elementarne prawa”.
Jarosław Kaczyński niespecjalnie przejął się Brexitem (ponoć mówi: Bretix). I nie dlatego, że nie zrozumiał, co zaszło albo dlatego, że guzik go to obchodzi. Unia Europejska w polityce prezesa jest drugorzędna. UE ma dawać szmal, największy i najdłużej, a jak nie da – zwalić, że to wina Tuska, wina Brukseli, wina Merkel.
Prezes od razu po ogłoszeniu Bretixu ogłosił program ratunkowy dla UE. Traktat Lizboński do poprawki, co w rozumieniu prezesa znaczy: Unia sobie, państwa narodowe sobie. Nie można z tego sklecić jakiejś spójnej całości, ale nie o to chodzi, aby był sens. O elektorat pisowski chodzi.
Jeżeli TK pani Przyłębskiej uzna, że Polska nie musi realizować orzeczeń TSUE i podporządkowywać się prawu UE, to będzie oznaczało, że Polska wychodzi z przestrzeni Unii, a tym samym wychodzi z przestrzeni finansowej UE. Wówczas o żadnych środkach na KPO nie ma mowy – mówi Leszek Miller, były premier, dziś eurodeputowany. I dodaje: – Tusk dał dwa sygnały do swoich koleżanek i kolegów; po pierwsze UE i członkostwo, po drugie więcej namysłu co do skutków uprawianej polityki i więcej zainteresowania przysłowiową strzechą i środowiskami mniejszych miast. Przecież to nie był przypadek, że Tusk zorganizował konwencję w mniejszym mieście, które symbolizuje polską prowincję.
Czy wpisanie do konstytucji potrzeby 2/3, aby móc wypowiedzieć umowę międzynarodową, to dobry pomysł? Czy z PiS-em można się na cokolwiek umawiać?
Pomysł jest dobry, tylko że