Archiwum

All posts for the month Październik 2018

Partanina PiS w sprawie nieuniknionego wyroku TSUE

Published 31 października, 2018 by xxx

Niczego nowego nie proponuje PiS w sprawie Sądu Najwyższego. Kwestia oparła się o najwyższy czynnik prawny w Unii Europejskiej, o Trybunał Sprawiedliwości w Luksemburgu.

A więc premier i podlegli mu ministrowie rozgrywają, jak potrafią – czyli kłamiąc i matacząc, patentowany kłamca (otrzymał ten patent już dwukrotnie w czasie tej kampanii samorządowej) Mateusz Morawiecki swego czasu pochwalił się, że negocjacje z instytucjami unijnymi ma opanowane w małym paluszku.

Najpierw gruchnęła wieść, iż szef dyplomacji Jacek Czaputowicz – mało kto wie, że ktoś taki nim jest – przesłał do Trybunału Konstytucyjnego elaborat kwestionujący zasadność zapytania Zbigniewa Ziobry, czy Sąd Najwyższy może zwracać się z pytaniami prejudycjalnymi do TSUE, bo TK nie ma takich kompetencji, aby badać prawo unijne, które Polska przyjęła „jako dorobek wspólnotowy” wchodząc do UE.

Po ujawnieniu interwencji Czaputowicza w atrapie Trybunału Konstytucyjnego pojawiły się spekulacje, czy to Ziobro został kozłem ofiarnym 32-procentowego poparacia PiS w ostatnich wyborach. Tak, tak, tak! – komentatorzy przyklasnęli tej wykładni, bo PiS już od trzech lat podobnymi im wodzi za nos, czyli prowadzi na rzeź rozumu

A wraz z tą spekulacją o Ziobrze podsunięta została informacja, iż w rządzie – uwaga! uwaga! – pracuje się aż nad trzema ustawami o Sądzie Najwyższym, które mają wdrożyć postanowienie TSUE o zawieszeniu ustawy o SN dotyczącej wieku emerytalnego sędziów. Nad trzema! – a dlaczego nie nad jedną? Tak oni mają! – wspinają się na szczyty absurdów. Ba! – nad ustawą ma ponoć pracować minister nauki i szkonictwa wyższego. Dlaczego nie minister środowska? – był zapytać konstytucjonalista prof. Marcin Matczak.

No i wyszło szydło z worka – poprawiam się: wyszło szydło z pisowskiego chachmętu – gdy gruchnęła kolejna wieść, iż Trybunał Sprawiedliwości w Luksemburgu nadzwyczajnie przyspiesza rozpatrywanie skargi Komisji Europejskiej na Polskę za ustawę o Sądzie Najwyższym.

To jest clou partaniny PiS w kwestii SN. I jak to w PiS jest,  przystępują do dalszego mataczenia. Bo oto Ministerstwo Spraw Zagranicznych (a konkretnie biuro rzecznika prasowego) – dystansuje się od swego szefa, przyznając iż Ziobro mógł zlożyć wniosek o Trybunału Konstytucyjnego Przyłębskiej.

Jeszcze inaczej krecić poczęli zastępcy Ziobry, w tym wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł, który stwierdził, iż odwołają się od postanowienia szefa TSUE Koena Lenaertsa, który podjął decyzję jednoosobowo.

Tak wyrażają się ponoć prawnicy z wykształcenia. Wygląda na to, że nie znają prawa – ani unijnego, ani uniwersalnego w Europie obowiązującego – prawa rzymskiego, ani prawa polskiego, bo od postanowienia sędziego o zawieszeniu decyzji, bądź aresztowania – nie ma odwołania.

Partanina PiS w tej westii, jak w innych jest uniwersalna. Spartaczyli nam święto 100. lecia odzyskania niepodległości, spartaczą naszą obecność w Unii Eureopejskiej, bo to kolejny krok partaczy na drodze do Polexitu.

Społeczeństwo musi się obudzić, choć już może być za późno, w tej chwili na naszym unijnym zegarze jest za kwadrans dwunasta, po wyroku TSUE i nałożeniu sankcji będzie za pięć dwunasta. Wskazówka Polexitu  zmierza do nieuchronego hejnału: żegnaj bratku, czeka cię prezes PiS na ostatku.

Co z tym Morawieckim?

Published 30 października, 2018 by xxx

U premiera rządu  polskiego Mateusza Morawieckiego wszystko szwankuje. Beata Szydło ze słynnym sukcesem 1:27 była godna politowania, ale on? Morawieckiemu nawala nawet największy kicz patriotyczny, triada „Bóg, honor, ojczyzna”.

Zajmijmy się tylko honorem. Czy Morawiecki może być brany pod uwagę, jako osoba dysponująca swoim honorem? Na przykład taki Mariusz Kamiński ma jeden wyrok – trzech lat więzienia – choć został ułaskawiony, to nikt przy zdrowym moralnych zmysłach nie uzna go za osobę godną zaufania publicznego.

Ale na Kamińskiego prawo zagięło parol tylko raz, kciuk do dołu: gleba, lecz Mateusz Morawiecki w tej materii jest lepszy, ma dwa orzeczenia sądowe w trybie wyborczym, z których wykładni prawnej wysnuć można jedno twierdzenie, iż jako polityk posługuje się kłamstwem.

Proszę wskazać mi rządzącego jakimkolwiek krajem, który ma zaświadczenie sądowe – akt najwyższej rangi jurydycznej – iż jest kłamcą i to dwukrotnym.

Morawieckiemu przysługuje zatem nomenklatura recydywisty, skłamał więcej niż raz i to na przestrzeni niewielkiej cezury, bo obecnej kampanii wyborczej.

Recydywa najwyższej władzy wykonawczej zdarza się w republikach bananowych, lecz nie w kraju Unii Europejskiej, w kraju, który do niedawna przedstawiany był jako przykład dla innych.

Morawiecki nie tylko siebie poniżył jako osoba publiczna, ale nas, w imieniu których sprawuje funkcję premiera. Czyżbyśmy mieli przyjąć do wiadomości, że plucie nam w twarz to padający deszcz, mżawka słabego charakterologicznie premiera.

A może Morawiecki powinien podać się do dymisji? Jak napisałem szwankuje u niego tradia patriotyczna, w tym honor. Można się zastanawiać, jak tym  razem wybrnie ta osoba, dla której obcy jest kodeks honorowy. Nie wspominam o Kodeksie Boziewicza, bo byłbym jednym z pierwszych, który przedarłby się przez kordon ochroniarzy i rzucił osobnikowi Mateuszowi Morawieckiemu rękawiczką w twarz i zadysponował: Stawaj do obrony swojej czci, zaprzańcu!

Czy Morawiecki wyśle do telewizji kobietę, która – jak poprzednio – dyszkantem przeczyta przeprosiny za jego kłamstwo, że dróg za poprzednich rządów się nie budowało?

Teraz chodzi o kłamstwo, iż władze Krakowa nie walczyły ze smogiem, a sprostowanie ma pojawić się na antenach TVP Info,  Polsat News przed głównymi wydaniami serwisów informacyjnych, ponadto na głównej stronie profilu PIS na Facebooku, oraz w „Gazecie Krakowskiej”, „Dzienniku Polskim” i „Gazecie Wyborczej”.

Czy ktoś taki jak Morawiecki odarty z godności, może dalej sprawować najwyższą funkcję wykonawczą? Wszak taka osoba nam wszystkim odbiera honor bycia Polką i Polakiem.

Andrzej Duda nie słucha prezesa, ale Kalendarza, który zdecydował

Published 29 października, 2018 by xxx

Zwykle Andrzej Duda słucha się prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, ale tym razem tak nie jest. Przecież jego szef nie powiedział, żeby nie poszedł 11 listopada w Marszu Niepodległości, przecież Jarosław Kaczyński uwielbia maszerować do wszelkiej prawdy.

Jeszcze w sobotę w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” prezydent wyraził marzenie, chciałby: „żebyśmy razem poszli w Marszu Niepodległości”. „Razem”, czyli miał także mnie na myśli. A dzisiaj w poniedziałek marzenia pękły jak bańka mydlana, rozwalając się o sufit niemocy.

Co się stało? Udziału w marszu odmówili byli prezydenci Polski Aleksander Kwaśniewski i Bronisław Komorowski. Z zagranicy nie miał nikt przybyć znaczący, warto przypomnieć, iż na uroczystość jedną czwartą wartości 100. lecia odzyskania niepodległości, bo na 25. lecie pierwszych wolnych wyborów 4. czerwca 2014 roku obecnych było przeszło 10 prezydentów, w tym prezydenci USA i Francji, a nawet król i królowa z Belgii – a wiemy, jak rzadka występuje na globie ustrój monarchiczny.

Można zatem zadać sobie pytanie, po co drugi dzień świąt niepodległosciowych – 12 listpada – wszak nie będzie po czym odpoczywać, jeżeli prezydent nie weźmie udziału w marszu.

A może Duda wkurzył się na szefa MSW Joachima Brudzińskiego, który zapowiedział, że „policja wyłapie niosących transparenty faszystowskie na marszu niepodległości”, mowa o marszu w ubiegłym roku. Tych faszystów miało być sztuk 8, jak utrzymywał Brudziński, już styczniu twierdził, że policja „ich namierza”, do tej pory nie zostali namierzeni.

A może empatia Dudy dostała wzmożenia w związku z tym, że policja  w dniach 9-12 listopada zajmie pokoje w hotelu Centrum Zdrowia Dziecka?

Wsłuchałem się w wypowiedź rzecznika prezydenta i jestem na wpół usatysfakcjonowany odpowiedzią, lecz powstaje z kolei inne pytanie. Bartłomiej Spychalski był rzec (transkrypcja jego wypowiedzi): „11 listopada prezydent od rana do późnej nocy bierze udział w uroczystościach państwowych. Kalendarz zdecydował”.

Czyli nie  prezes zdecydował, ale kalendarz. Więc mam pytanie: Kto to jest ten Kalendarz, który zdecydował, że Duda nie weźmie udziału w największym święcie patriotycznym za jego i naszego życia.

Nie wierzę, aby Duda zestrachał się z powodu wierszyka częstochowskiego, który krąży po internecie:

Lubię, kiedy Pan Andrzej chichocze – 

Gdy o „Ojczyźnie dojnej” – jazgocze – 

Kiedy „są sprawy trudne” bełkocze – 

Kiedy z „ruchadłem leśnym” świergocze – 

Gdy z żenujących żartów rechocze – 

Kiedy na widok Prezesa dygocze – .

Polska jak czaszka Yoricka

Published 25 października, 2018 by xxx

Nieprzypadkowo prezes Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej Koen Lenaerts sformułował pod adresem Polski (ciągle trzeba podkreślać przymiotnikiem: pisowskiej) kategoryczne ostrzeżenie: „Państwo, które nie jest gotowe do dalszego podporządkowywania się orzeczeniom TSUE, wpisuje się w proces podobny do brexitowego, w proces wyjścia. To decyzja o tym, czy być czy nie być w UE”.

Hamlet z czaszką Yoricka wypowiada najsłynniejszy dylemat: „być albo nie być”. Tą czaszką jest Polska, są aspiracje cywilizacyjne Polaków.

Prezes Koen Lenaerts odbiera niepokojące sygnały z Warszawy, która zwleka z podporządkowaniem się decyzji TSUE o zawieszeniu czystki emerytalnej w Sądzie Nawyższym. „Orły” w Polsce, jak Jarosław Gowin, nawet wyrażają się na temat negocjowania z TSUE. Ależ Trybunał nie jest stroną, wydaje postanowienia, jak wszystkie sądy na świecie, które są niezależne. Prezes Kaczyński nawet zapowiedział odwołanie się. Do kogo? Nie ma w tym wypadku takiej instancji odwoławczej.

PiS kradnie Polsce jeden z trzech filarów demokracji – niezależność sądownictwa – i jako złodziej demokracji będzie sądzony przez TSUE. Na razie mamy do czynienia z apelem pod adresm PiS po dobroci: oddajcie demokrację Polakom, przedstawicielom w wymiarze sprawiedliwości. Trudne to do pojęcia?

Złodziejowi zawsze jest trudno oddać łup, tym bardziej, że ma możliwość salwowania się poza działanie wymiaru sprawiedliwości, w tym wypadku mówimy o Polexicie.

Taką zapowiedzią Polexitu było skierowanie pytania przez Zbigniewa Ziobrę do polskiego Trybunału Konstytucyjnego: czy TSUE ma w ogóle prawo ingerować w sądownictwo krajów członkowskich?

Równie dobrze złodziej mógłby zapytać swojego Trybunału: owszem ukradłem, ale wniosek o ekstradycję u nas nie działa, bo ty Trybunale jesteś z naszego nadania – i co mi zrobicie?

Po wyborach samorządowych jeszcze PiS nie ogłosiło, że suweren (czyli my, Polacy) daje mu prawo do reformowania sądownictwa, ale już ustami szefa kampanii wyborczej Tomasza Poręby stwierdziło: „wyniki wyborów samorządowych to gigantyczny sukces PiS”. Ta gigantomachia PiS jest zniewalająca. W procentach PiS do Koalicji Obywatelskiej ma się jak 34 do 27, jeżeli do 27 dodamy wynik PSL, SLD, bądź lokalnych komitetów to wynik ten rzeczywiście będzie się przedstawiał jak w Warszawie zwycięstwo Rafała Trzaskowskiego nad Patrykiem Jakim – 56 do 28.

Gdzie tu zatem gigantyczne zwycięstwo? A piszę o tej pisowskiej gigantomachii w kontekście autora wniosku do pisowskiego Trybunału Konstytucyjnego, ministra sprawiedliwości Ziobry, który walczy z Morawieckim o schedę po Jarosławie Kaczyńskim. Zakładnikiem w tej walce o przywództwo na prawicy jest „być albo nie być” Polski w UE, Polexit.

Ziobro okazuje się być za kulisami lepszy od Morawieckiego, bowiem w kluczowych sejmikach wojewódzkich dla PiS ma swoich radnych, którzy zadecydują, czy w nich będzie rządzić prawicowa większość. Ziobro szachuje Morawieckiego, który miał się pozbyć ministra spawiedliwości. Ta walka odbywa się kosztem przyszłości Polski, stąd takie kategoryczne ostrzeżenie prezesa TSUE.

Duda rozumooszczędny

Published 24 października, 2018 by xxx

Występ Andrzeja Dudy w niemieckim MSZ jest nie do uratowania. Po pierwsze przemówienie prezydenta miało źle rozłożone akcenty o wadze Polski w Unii Europejskiej, bo stawianie naszego kraju w roli Chrystusa narodów – a tak należy rozumieć retorykę o niechęci Polski do poddawaniu się dyktatowi mocarstw – mogło być dobre w czasach rozbiorów, braku suwerenności, a nie dzisiaj. Zresztą w tamtych trudnych czasach zdawali egzamin z historii Piłsudscy i Wałęsowie, a nie postaci z mysiej nory pokroju Dudy, czy Kaczyńskiego.

Co chciał Duda przez to powiedzieć? Czyżby Bruksela bądź Berlin narzucali dyktat? Czyżby dyktatem miało być przestrzganie demokracji i konstytucji swego kraju? Prezydent Niemiec Frank-Walter Steinmeier zwrócił Dudzie uwagę, iż w Brukseli waga Cypru i Polski jest taka sama, te kraje mają po jednym głosie w Radzie Europejskiej.

Duda kompletnie się wówczas rozsypał, sięgnął po typ argumentu, który podsunał mu już w Leżajsku pijarowiec rytu Krzysztofa Szczerskiego. W polskim miasteczku piwowarskim Duda był podkreślić, iż nic nie wynika z polskiego członkostwa w UE, a w Berlinie zadał pytanie swemu niemieckiemu odpowiednikowi: „Jeśli jest tak dobrze, to dlaczego Brytyjczycy zdecydowali o wyjściu z Unii Europejskiej?”

No i wówczas Duda przekonał się o sile swego rozumu, że na spotkaniach w Polsce powód do buczenia mają członkowie KOD i Obywateli RP, a w Niemczech buczeli na niego żurnaliści niemieccy.

Potoczył się umysł Dudzie po równi pochyłej. Zadał pytanie, na które sam odpowiedział: „Dlaczego w sklepie w Polsce nie można kupić w tej chwili zwykłej żarówki, a tylko energooszczędną? Wielu ludzi zadaje sobie takie pytania. Nie wolno kupić, bo UE zakazała.”

Kolejnym upadkiem Dudy była odpowiedź na pytanie, dlaczego pisowskie media nie podały informacji o decyzji Trybunału Sprawiedliwości UE o Sądzie Najwyższym (a konkretnie chodziło o najlepsze swego czasu radio w kraju – Radiową Trójkę).  Nasz prezydent – „nasz” winno być mimo wszystko w cudzysłowie – posłużył się fake-neswem sprzed dwóch lat: „W Polsce jest tak, że gdyby jakaś kobieta, czy kobiety zostały zgwałcone, to na pewno media poinformowałyby o tym natychmiast, wskazując szczegóły, które tylko byłyby do zdobycia, więc media w Polsce są wolne”. Chodzi o Sylwester 2016 w Kolonii, podczas którego imigranci mieli molestować kobiety, dzisiaj wiemy, że tego fake’a stworzyły rosyjskie trolle.

Mimowiedne porównanie o znikomości Dudy uzewnętrzniło się przy okazji wypowiedzi szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska, który na tle tego „naszego” prezentuje się niczym Tytan, Atlas, olbrzym poza „naszego” zasięgiem: „Kiedy wydaje się pogubiony, w argumentacji, wtedy potrzebuje raczej naszego wsparcia, przynajmniej życzliwej cierpliwości. Więc pozwólcie państwo, że do tego chóru złośliwości i żartownisiów nie będę dzisiaj dołączał.”

Przymuję w stosunku do Dudy postawę ironiczną i piszę „nasz”, bo jak chce Tusk: „Szczególnie wtedy, kiedy jego argumentacja nie zawsze jest przekonująca”.

Duda niech się cieszy, że Niemcy potraktowali go z taryfą ulgową. Tak naprawdę on i formacja polityczna, z której pochodzi, doprowadzili do sytuacji, iż gdyby Polska dzisiaj starała się op członkostwo w Unii Europejskiej, nie zostałaby przyjęta, gdyż nie spełnia kryteriów, które zostały przyjęte w 1993 roku, a w największym skrócie są to: stabilne instytucje demokratyczne składające się na państwo prawa, poszanowanie praw człowieka i praw mniejszości, uznanie dla dorobku prawnego i instytucjonalnego UE.

W tych standardach bliżej Polsce pisowskiej do Białorusi niż do Brukseli. Duda więc w Berlinie nie świecił przykładem rozumu, jak owa przywołana przez niego żarówka, „nasz” prezydent zaświecił oszczędnym rozumem.

Siedem plag egipskich państwa teoretycznego PiS

Published 23 października, 2018 by xxx

Oto PiS zafundował nam państwo teoretyczne. W przeddzień wyborów samorządowych Trybunał Sprawiedliwości UE w Luksemburgu zawiesił czystkę emerytalną w Sądzie Najwyższym zastosowując środek tymczasowy w postaci zabezpieczenia: „przywrócenie sytuacji w SN do stanu sprzed wejścia w życie ustawy”.

W poniedziałek I prezes Sądu Najwyższego prof. Małgorzata Gersdorf przyszła do pracy, tak jak trzech spośród 22 sędziów, którzy zostali przez Andrzeja Dudę odwołani, przyjmując ślubowanie od nowych sędziów.

Prof. Gersdorf skierowała oficjalnie pismo do sędziów SN, których przymusowo przeniesiono w stan spoczynku na mocy kontrowersyjnej ustawy, wezwała do stawienia się w pracy i podjęcia służby sędziowskiej: „Jako konstytucyjny organ Państwa Członkowskiego, pełniąc nieprzerwanie obowiązki Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego Rzeczypospolitej Polskiej, w wykonaniu postanowienia Wiceprezesa Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z dnia 19 października 2018 r. w sprawie C-619/18 R Komisja Europejska przeciwko Rzeczypospolitej Polskiej, wzywam wszystkich sędziów Sądu Najwyższego objętych zakresem zastosowania środków tymczasowych orzeczonych w tej sprawie do stawienia się w Sądzie Najwyższym w celu podjęcia służby sędziowskiej”.

W tym samym czasie w Brukseli szef dyplomacji Jacek Czaputowicz powiedział o decyzji TSUE: „będzie potrzebna ustawa, żeby wprowadzić w życie te postanowienia„. Czaputowicz mówił o nowelizacji ustawy o SN, byłaby to już siódma nowelizacja. Dopełniłaby liczbę siedmiu plag egipskich, w tym wypadku siedmiu plag bezprawia, bo tak należy rozumieć odebranie niezależności sądownictwu.

Jeszcze wcześniej prezes PiS Jarosław Kaczyński zapewniał, iż „odwołamy się od decyzji TSUE”. Nie powiedział do kogo się odwoła, bo nie ma takiej możliwości. Wybitny konstytucjonalista prof. Wojciech Sadurski zakpił z Kaczyńskiego: odwoła się „chyba do papieża”, określając wiedzę prawniczą prezesa PiS: „Jarku, przestałeś rozwijać wiedzę prawniczą na etapie badania roli ciał kolegialnych na uczelni w PRL?”

Dzisiaj głos zajął prezydent Duda: „Prawnicy zgłębiają to, co Trybunał postanowił i na pewno w odpowiednim do tego terminie zostaną podjęte przez polski rząd w tym zakresie właściwe decyzje”. Czyli jeszcze nie ma decyzji prezesa PiS.

Podobnie wycofuje się rakiem Czaputowicz: „Przedstawiłem wczoraj analizę, zgodnie z którą by wdrożyć orzeczenie TSUE, implementować je wymaga nowelizacji ustawy. Nie może być stosowane bezpośrednio. Kiedy to będzie, to jest kwestia władz, parlamentu, rządu, prezydenta, kiedy te działania będą podjęte”.

A TSUE wyraźnie orzekło o zabezpieczeniu: przywrócenie do stanu sprzed wejścia w życie ustawy o SN ws. emerytur sędziowskich. O co toczy się gra? O to, aby nie wykonać decyzji Luksemburga.

Kaczyński chce mieć prawo, ktore będzie podporządkowane jego woli, a nie Konstytucji i prawu europejskiemu, które zobowiązalismy się respektować w chwili akcesji do Unii Europejskiej.

Po wyborach urosły kompleksy Kaczyńskiego

Published 22 października, 2018 by xxx

Cyferki przy zdobyczach w wyborach samorządowych nie za dużo mówią o tym, co się stało przy urnach wyborczych i wcześniej w kampanii, ani co czeka kraj w najbliższej przyszłości. A z pewnością czeka i natężenie oczekiwań będzie gęstsze niż dotychczas.

Przede wszystkim wynik opozycji jest dwukrotnie wyższy niż partii Kaczyńskiego, bo to nie tylko arytmetyka wyników Koalicji Obywatelskiej, PSL, SLD, a nawet Kukiza ’15, ale też komitetów wyborczych lokalnych polityków, którym z pewnością bliżej do opozycji niż do PiS.

Partia Kaczyńskiego nie utrzymała stanu posiadania, jeżeli uwzględni się, jakie środki propagandowe, finansowe i kłamstw zostały użyte podczas kampanii. Ich natężenie nie było dotychczas znane w kraju. Podobne nasilenie propagandy goebbelsowskiej jest używane w dyktaturach i autokracjach, w których wynik PiS byłby uznany za klęskę, a autorzy kampanii daliby głowę na ołtarzu reżimu.

PiS nie ma już za wiele amunicji politycznej oprócz jednego środka i on zostanie niewątpliwie użyty, a jest nim wzmożenie rewolucji prawicowej. Czym się objawi? W najbliższym czasie dojdzie do zderzenia z unijnymi instytucjami, Kaczyński i jego faworyt Mateusz Morawiecki nie wycofają się z tzw. reformy sądowniczej, nie będą respektować wyroków Trybunału Sprawiedliwości UE. Jak miecz Damoklesa będą wisieć nad władzą PiS sankcje finansowe i otrzymają dużo mniejsze środki z unijnego budżetu niż oczekują. Przekonaliśmy się, jak marnym negocjatorem jest Morawiecki, potrafi tylko wykonywać polecenie przełożonych, tak było w BZ WBK, tak jest w rządzie.

PiS nie ma za co kupować elektoratu, a przegrał sromotnie z PSL na wsi, więc uderzy w media, które w umyśle Kaczyńskiego są winne temu, że występują przeciw jego partii. Każda w tej sferze decyzja zawłaszczenie partyjnego wywoła reperkusje międzynarodowe.

Wyborcy zauważą, że coś jest nie tak ze „zwycięstwem”, które ogłosił prezes Kaczyński, PiS jest niekoalicyjny, tak jak prezes niewybieralny. Zwłaszcza pretensje wyrażą partyjne doły w terenie, które liczyły na frukta w samorządach, a takich nie będzie. Odpowiedzialność za ten stan zwalą na lokalnych posłów, a ci zmuszeni zostaną knuć przeciw swoim ministrom. Władza PiS niespójnie zachowa się przy każdej trudniejszej decyzji, przy każdym kryzysie, a te przyjdą z zewnątrz i ze stropny opozycji. To rodzić będzie konflikty wewnątrz PiS, nad któryumi nie zapanuje schorowany prezes, Morawiecki zaś nie ma posłuchu w aparacie partyjnym.

Bardzo dużo zyskuje na wyborach samorządowych szczególnie jeden polityk, mianowicie szef Platformy Obywatelskiej Grzegorz Schetyna. Uważany będzie za tego, który nie przegrał mimo zmasowanego ataku PiS, ciągle należy podkreślać, że w natężeniu dotychczas niespotykanym. Ci którzy się obronili, obsadzili swoich prezydentów w największych miastach w Polsce, z automatu – jak to w kulturze popularnej – uważani są za bohaterów kultowych, traktowani jak charyzmatyczne postaci.

Schetyna ma szanse ma mityzację swojej osoby, urósł przy Rafale Trzaskowskim, Hannie Zdanowskiej i Jacku Jaśkowiaku, a Kaczyński zmiejszył się do wielkosci wójta bądź burmistrza z Pcimia. Tak działa podświadmość i takie będzie postrzeganie „wygranej” PiS.

Do wyborców dotrą wielkości zwycięstw. W Warszawie wygrał Trzaskowski, a w Pcimiu jakiś Daniel Obajtek. Zatem Koalicja Obywatelska, a wraz z nią przewodniczący Schetyna będą się mieli do PiS i Kaczyńskiego, jak stolica kraju do owego Pcimia.

Poważnej polityki nie da się prowadzić w Pcimiu, bo w takich miejscowościach można uprawiać tylko kompleksy. I na to skazany jest PiS – na kompleksy Kaczyńskiego, które jeszcze bardziej mu urosły.

Toga versus liberia

Published 21 października, 2018 by xxx

W środowisku sędziowskim raczej nie było konfliktu między togą a liberią, bo sędziowie zachowali się nad wyraz poprawnie, oprócz niedużego odsetka służalców, których PiS wykorzystał do tzw. reformy sądownictwa.

Ta pisowska łyżka dziegciu jednak na długo zepsuła polskie prawo, będzie ta okoliczność wykorzystywana przez przestępców, którzy z ochotą powołają na PiS, a do partii Kaczyńskiego i rządu należy też Mariusz Kamiński, do którego nieprawnie prawo łaski zastosował Andrzej Duda. Najprawdopodobniej Kamiński kiedyś pójdzie za kraty na swoje zasłużone 3 lata. O ile nie na więcej, bo to on może stać za wieloma aferami PiS, w tym podsłuchową.

Trybunał Sprawiedliwości UE przez zamrożenie przepisów ustawy o Sądzie Najwyższym o wysyłaniu sędziów SN i NSA na wcześniejszą emeryturę przywraca wiarę, że sądownictwa obroni niezależność w takiej mierze, w jakiej kodyfikuje prawo unijne.

W poniedziałkowym jazgocie wyników głosowania do samorządów zagłuszony zostanie powrót sędziów odesłanych przez PiS na emeryturę.

I tak – do Naczelnego Sądu Administracyjnego wraca 8 sędziów. Prezes NSA Marek Zirk-Sadowski zapowiedział już, że będzie im wyznaczał normalne posiedzenia sądu.

I prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf nie może być usunięta. Nieważne jest ślubowanie sędziów w liberiach, które przyjął prezydent Duda, gdyż nie mogą być powołani nowi sędziowie na miejsca tych, którzy wracają do orzekania. Jasne?!

Do tej pory wiadomo o tym, że wraca siedmiu sędziów Sądu Najwyższego, pisze o tym na Facebooku sędzia Stanisław Zabłocki, prezes Izby Karnej SN.

Jak zachowa się PiS w stosunku do powracających sędziów? Będzie to bardzo ciekawe, bo jakiekolwiek rozwiązanie siłowe, zdegraduje jeszcze bardziej Polskę w  Unii Europejskiej, choć pozycja władzy PiS i tak jest widziana jako upadła.

Środowiska sędziowskie do tej pory zachowują się bardzo porządnie, wszak cztery najważniejsze stowarzyszenia sędziowskie Themis, Iustitia, Pro Familia i Stowarzyszenie Sędziów Rodzinnych zajęły stanowcze i jasne stanowisko o tym, że ustawy PiS i postawa prezydenta Dudy wskazują, że weszli na ścieżkę Polexitu.

W walce togi (niezależność) z liberią (służalczość) ci pierwsi wygrywają zdecydowanie. Polacy mają się z czego cieszyć, elity prawnicze ich nie zawodzą. A jeżeli tak jest, to wynik przegranej PiS jest przesądzony, niewiadomym jest tylko, kiedy Kaczyński i jego towarzystwo polegną i jak efektownie, bo może być tak, jak podobny autokrata Janukowycz na Ukrainie, który salwował się ucieczką do Rosji.

Ciszę wyborczą rozszerzyć na niedziele niehandlowe!

Published 20 października, 2018 by xxx

Cisza ma różne konotacje, ale nas interesuje cisza wyborcza, która zastygła na ustach polityków i wyborców, jest jak pryszcz, jak zajad, który uwiera. Tak można powiedzieć o ciszy politycznej jako zjawisku fizycznym, potraktować jak oksymoron ciszy, której nie ma.

Jest też cisza psychologiczna w oczekiwaniu na wynik wyborów. Ta cisza aż huczy, dudni, to „cisza” gniewu, a ten nigdy nie jest cichy, bo chciałoby się wyjść na ulicę i krzyczeć w naszej sytuacji słowo, które nie narusza ciszy, ale jest prymarne w polskiej polityce, te słowo to rzecz jasna: „konstytucja”.

Inna jednak rzecz natchnęła mnie, aby napisać kilka słów o ciszy, mianowicie, iż cisza wyborcza mimo wszystko daje odpoczynek od polityków. Nie polityki, lecz polityków, a jest ich całkiem sporo.

Tych polityków, których jak niektórych znajomków omijamy szerokiem łukiem, bo ani przyjemność z takimi obcować, rozmawiać, a słuchanie powoduje, że uszy więdną, mózg się lasuje.

Mamy takich znajomych, a polityków jest dużo, dużo więcej, gdyby ich przerobić na gospodarkę, to Polska dawno przegoniłaby cywilizowany Zachód i bylibyśmy krajem miodem i mlekiem płynącym, bylibyśmy Ziemią Obiecaną.

Chciałoby się westchnąć, dlaczego tak rzadko są wybory, dlaczego tak rzadko nastaje cisza wyborcza? Czy nie można byłoby tak zrobić, jak z handlem w niedzielę, galerie zamknięte, więc politycy mogliby odpocząć i ich galerie zamknąć, te loże szyderców zakluczyć, niech jeden z drugim w domu żonę słowem molestuje, przynajmniej byłoby więcej rozwodów, rodziny byłyby zdrowsze, nie zarażone toksynami, jak dzisiaj rodziny pewnej partii, dla której ona jest najważniejsza, lecz gdy na ich podwórko wejdą tabloidy, to okazuje się, że kochanka jest najważniejsza.

Gdyby w mediach obowiązywała cisza wolna od polityków, podniósłby się poziom debaty, a także wyborcy mieliby szanse podnieść samoświadomość obywatelską. Zależność jest oczywista. W telewizjach zmieniłaby się ramówka, większy odsetek czasu byłby na kulturę, dopuszczalna byłaby publicystyka polityczna własna, komentatorzy podnieśliby poziom poprzez to, iż musieliby tworzyć materiały bardziej uniwersalne i dociekaliby, co stało się w tygodniu, co było najważniejsze, a co nazbyt miałkie, nieistotne.

W takim wypadku populizm miałby miejsze szanse, bo on bazuje na pustostanie intelektualnym, na emocjach bez wewnętrznego pokrycia i na pustych obietnicach. A zatem ciszę wyborczą rozszerzyć na niedziele niehandlowe.

W demokracji jednak ciszy oczyszcza ze złogów politycznych tych, którzy obiecują gruszki na wierzbie, a dowartościowuje nas, bo mamy więcej czasu na refleksje i mamy większe szanse nie dać się nabrać szydercom politycznym – populistom. A zatem niedziele niehandlowe rozszerzyć na polityków, na tych handlarzy starzyzną kłamstw.

Przed ciszą wyborczą PiS dostaje baty od Trybunału Sprawiedliwości UE

Published 19 października, 2018 by xxx

Tuż przed ciszą wyborczą siły prodemokratyczne dostają paliwa, aby trwać przy nieposłuszeństwem obywatelskim, a prof. Małgorzata Gersdorf urasta do symbolu tej, której nie złamał niekonstytucyjnie prezydent Andrzej Duda.

I Prezes wytrwała do tego pięknego dnia, w którym TSUE zawiesza czystkę emerytalną w Sądzie Najwyższym zastosowując środek tymczasowy w postaci: „przywrócenie sytuacji w SN do stanu sprzed wejścia w życie ustawy”.

No to Duda ma się z pyszna, bowiem obniżył sędziom wiek emerytalny z 70 do 65 lat i zapewnił sobie – wbrew Konstytucji – prawo do decydowania, którzy z nich mogą orzekać dłużej. Na tej podstawie Duda od lipca usiłuje usunąć z SN 22 osób.

Sędziowie do tej pory trzymali się Konstytucji i oto zaświeciło im słońce. Nie było daremne trwanie przy praworządności.

Duda musi podjąć decyzję, która będzie zgodna z prawem unijnym, gdyż nierespektowanie „środka tymczasowego” zaleconego przez TSUE będzie w przyszłości jednym z oskarżeń go przed Trybunałem Stanu.

„Zabezpieczenie” Trybunału Sprawiedliwości UE wprowadza zakaz powoływania nowego I Prezesa SN a także wprowadzenia boczną furtką jakiejkolwiek osoby pełniącej jego obowiązki. Triumf niezłomności prof. Gersdorf PiS-owi w oczy kole.

Ta decyzja TSUE to prztyczek dla władzy, która twierdzi, że „nie chce wyprowadzać Polski z UE”. Ignorowanie decyzji sądu unijnego jest drogą do Polexitu.

Prawnie Duda i władza PiS zobowiązane są przestrzegać „środka tymczasowego” od chwili doręczenia. Sam wyrok TSUE zapadnie nie tak szybko, to kwestia miesięcy, ale dzisiaj wymogiem jest fumus boni iuris, czyli wstępne przekonanie, że skarga Komisji Europejskiej jest niepozbawiona poważnych podstaw.

Poważnie! PiS dostaje baty tuż przed ciszą wyborczą.