Archiwum

All posts for the month Listopad 2018

Zapowiada się globalny blamaż PiS

Published 29 listopada, 2018 by xxx

Kolejny spektakularny blamaż szykuje pisowska władza na szczycie klimatycznym COP24 w Katowicach. Już zdążyliśmy się przyzwyczaić, iż staliśmy się pośmiewiskiem w Europie, teraz klownada zostanie przeniesiona na najwyższy diapazon – globalny.

Tak ma ta władza, wpisany w swój genom – katastrofę. Obraz Polski jest katastrofalny, pozycja taka sama. Można nawet przeprowadzać seminaria studyjne: „Kiedy Polska osiągnie stadium kraju upadłego?” Czy PiS robi to z rozmysłem? Raczej nie, w tej partii kumulują się takie katastrofalne przypadki ludzkie i ich stany umysłu. Czego się nie dotkną, sknocą. Główna przyczyna leży ponadto w tym, że sięgają tylko do własnych zasobów, do swoich, którzy są mało profesjonalni, albo wcale. W Polsce przedwojennej ten stan ksenofobii był określany: „Swój do swego po swoje”.

W takim wypadku musi dojść do katastrofy. W poniedziałek zaczyna się w Katowicach dwutygodniowy szczyt klimatyczny COP24, zjedzie na niego 195 delegacji. Zajmie się najważniejszym tematem dla świata – wzrostem temperatury Ziemi oraz konsekwencji z tym związanych. Ocieplenie golbalne trzeba wszelkimi sposobami powstrzymać, to „być, albo nie być dla ludzkości”.

Odpowiedzialnośći w tej kwestii nie można zrzucić na innego. Ba, nie można wycofać się z pomyłki, bo drugiego razu już może nie być. A Polska (należy dodawać pisowska) jakby robiła światu na przekór. A co? Grozi wszystkim katastrofa, to ją przyspieszymy – zdaje się mówić obecna władza, która jako strategicznych partnerów szczytu w Katowicach wystawia największych w Polsce eminentów dwutlenku węgla, metanu, tlenków siarki, azotu i rakotwórczego benzenu – Jastrzębską Spółkę Węglową, Tauron, Polską Grupę Energetyczną oraz PGNiG.

To tak jakby Mateusz Morawiecki na sympozjum bankowców świata delegował jako polskiego reprezentanta Marka Ch., który obecnie jest zatrzymany w areszcie, w ten to sposób PiS zamierza ukręcić łeb swojej korupcyjnej hydrze -aferze KNF.

Zanieczyszczenie powietrza w Polsce jest rekordowe, jesteśmy mistrzami świata, choć obecna władza deklaruje walkę ze smogiem. Otóż wg klasyfikacji trzech tysięcy miast na świecie opublikowanej przez Światową Organizację Zdrowia, w których dokonano pomiarów zanieczyszczeń, czterdzieści pięć polskich miast jest w pierwszej setce najbardziej zanieczyszczonych.

Jesteśmy mistrzami brudu i smogu, mamy problem cywilizacyjny, zaś PiS nic z tym nie robi, a nawet zajmuje stanowisko, że świat nie ma racji, dlatego tacy, a nie inni zostali wystawieni jako strategiczni partnerzy szczytu. No i pójdzie w świat kolejna zła fama o Polsce. W Katowicach mają być obecne takie tuzy świata politycznego, jak Emmanuel Macron i Angela Merkel, będą też gwiazdy świata kultury największego formatu, jak Leonardo di Caprio i Bono.

Szczyt w Katowicach to nie będzie jakaś kolejna wtopa PiS, to będzie potwierdzenie, że Polska wypisuje się ze świata, że jest niewarta zainteresowania. Coraz bardziej wpadamy w model, jaki kiedyś w historii nam się już zdarzył, kraj wsobny, zapyziały, ksenofobiczny, sarmacki, który skończył swój byt utratą suwerenności.

PiS potyka się o własne sznurowadła

Published 28 listopada, 2018 by xxx

To nie ambasador USA Georgette Mosbacher upokorzyła PiS, to partia Jarosława Kaczyńskiego padła przed nią na twarz. Ale jak ktoś nie zna najważniejszej poprawki do amerykańskiej konstytucji, która ma obszerną literaturę przedmiotu i niejedno hasło w Wikipedii jako „1. poprawka do Konstytucyji Stanów Zjednoczonych”, to musi tak dołować ze swoją facjatą.

Ambasador Mosbacher sprawadziła PiS do właściwej tej partii  pozycji – bicia przed nią czołem. Rzecznik Joanna Kopcińska opublikowała w imieniu rządu Mateusza Morawieckiego oświadczenie, które jest mentalnym dla tej formacji świadectwem upadku, bo nie dość, że zaznali upokorzenia, to znowu pojawiła się mantra nieodpowiedzialności: „nasi poprzednicy”.

Otóż „wasi poprzednicy”, czyli koalicja PO-PSL i wcześniej, nie mieli żadnych zatargów z sojusznikiem zza Oceanu, a nawet służyli przykładem jako kraj wolności, aspiracji, jako prymus demokracji, któremu się udało. A jednak przyszedł PiS do władzy i diabli nadali wcześniejsze osiągnięcia.

Mosbacher po upokorzeniu PiS znowu sie odezwała i docisnęła jednym tweetem po polsku: „Relacje PL-USA są bardzo dobre, a moim priorytetem jest pogłębianie tej przyjaźni. Wśród podstawowych wartości niesamowicie ważnych dla USA i dla mnie jest wolność słowa, wolność mediów i wolność intelektualnego dyskursu”. W języku dyplomacji to użycie buta w stosunku do sojusznika, któremu obce są „wolność słowa, wolność mediów i wolność intelektualnego dyskursu”.

Wolne media w Polsce dostały wsparcie od USA. Tego Jankesom nie zapomnimy. Jeszcze większe wsparcie dostajemy od Unii Europesjkiej, a konkretnie od Komisji Europejskiej. Śmiem twierdzić, iż gdybyśmy nie należeli do Unii, dzisiaj Kaczyński byłby wszechwładnym autokratą, znajdowalibyśmy się „w powtórce z rozrywki” z lat 1937-38-39 z możliwością zaznania wojny hybrydowej z Rosją.

Na szczęście, przyjaciele z Brukseli nie nabierają się na pisowskie wycofywanie się z demolki niezależności sądów. Markowana ustawa o Sądzie Najwyższym została uznana jako „krok w dobrą stronę”. Ale tylko krok, po którym powinno dojść do następnych, ma to być odwrót z ustaw sądowniczych. Wiemy, że PiS jednak z dążenia do autokracji nie ustąpi, bo nie po to demolował trzecią władzę.

Komisja Europejska nie wycofuje pozwu do Trybunału Sprawiedliwośći UE, artukuł 7 Traktatu Unii Eurpejskiej, czyli z procedowania ochrony reguł praworządności, które zostały złamane przez PiS.

PiS znalazło się więc w imadle dwóch potęg, z prawej strony dociskają USA, z lewej Bruksela, a w kraju ciągle na agendzie jest afera Komisji Nadzoru Finansowego, choć jej były prezes zmienił się z Marka Chrzanowskiego na Marka Ch. Użyto cepa wspomnianej retorycznej mantry, mianowicie PiS składa wniosek do prokuratury i skarży ustawę dotyczącą VAT z roku 2008. Absurd – by nie powiedzieć paranoja – polega na tym, że została ona przegłosowana z rozwiązaniami, o które sam PiS wnioskował.

PiS potyka się więc o własne sznurowadła, ale to może dlatego, że Kaczyński dąży do prawdy w obstawie ochroniarzy, policjantów, odizolowany barierkami. Każdy by się w tej sytuacji przewrócił, zarówno przewrócił przed ambasador USA, przed Komisją Europejską i wykopyrtnął o supeł VAT, które sam zawiązał.

Pokłosie afery KNF

Published 27 listopada, 2018 by xxx

PiS jest skazane na kryzysy. I to one pogrążą partię Jarosława Kaczyńskiego. Jest jeden zasadniczy powód tego stanu destrukcji, rozkładu, dekonstrukcji – politycy tej partii żyją w rzeczywistości alternatywnej, a w takiej pociągające są problemy alternatywne, alternatywny program, w narracji nazywa się to uniwersum. Jakąś namiastką stanu rzeczy jest stary serial Barei „Alternatywy 4”.

To, że prezes Kaczyński żyje w swoim kokonie, wie w kraju nawet małe dziecko. Jarosław Kaczyński boi się rzeczywistości, ona go przeraża, musi być otoczony kordonem ochroniarzy, policjantów, a jak ich mało, dochodzą barierki, wtedy prezes oddycha – jest bezpieczny. Wtórnym jest, iż jego życie może być zagrożone, wszak więksi od niego albo nie używają ochrony, albo jest ona tak dyskretna, że nikt nie dostrzega.

Prezesowi pasuje Mateusza Morawiecki, to facet z jego świata. Morawiecki wszak obalał komunizm, negocjował akcesję Polski do Unii Europejskiej, a ostatnio – jak się dowiedzieliśmy – wynegocjował warunki brexitu. To nie jest zwykły polityk, to Transformens.

Dlatego Morawiecki został złapany z głupią miną na twarzy – gombrowiczowską gębą – gdy ambasador USA Georgette Mosbacher napisała do niego w sprawie wolnych mediów. Alternatywna rzeczywistość nie dopuszcza normalności do siebie. Jej bohaterowie innych postrzegają poprzez okular własnego skrzywienia, nienormalności. A po prostu chodzi o wolne media – i to tak profesjonalne, jak TVN, który niestety w kraju jest poza konkurencją.

Rozsadzającym od wewnątrz PiS może być afera KNF, która ukazała, z jaką patologiczną alternatywą mamy do czynienia. Adam Glapiński et consortes zamyślili sobie sprezentować bank za złotówkę – ten trop narracyjny wychodzi wszystkimi szwami – więc kroili układ i prawo pod swoją przyszłą oligarchiczność. Ale napotkali konkurencję, która wpadła na podobnie „genialny” plan.

PiS prowadzi Polske na Wschód, niektórzy politycy tej partii chcą przyspieszenia Bizancjum, udało się Putinowi, dlaczego nie miałoby się udać mniejszym lokalnym putinkom.

Afera KNF to pokłosie tego myślenia i bezpardonowej walki na szczycie PiS. Aresztowanie byłego szefa KNF Marka Chrzanowskiego po dwóch tygodniach od ujawnienia mega-przekrętu ma parafę Zbigniewa Ziobry, jest ewidentną samoobroną tego Transformensa, bo inny Transformens Morawiecki i jego Kreator Kaczyński chcą sie pozbyć ministra sprawiedliwości.

Politycy PiS nie wahają się, aby użyć wszystkich instrumentów państwa do obrony siebie. Więc nie bądźmy zdziwieni, gdy służby są używane i będą wykorzystywane do walki z pozostałymi Polakami, z opozycją, ze społeczeństwem obywatelskim. PiS upartyjnił państwo i są w drodze z jego sprywatyzowaniem. To ujawnia afera KNF i to jest jej pokłosie, które na długo zaciąży na obrazie Polski.

Ziobro zasługuje tylko na rechot ws. Wacowskiego

Published 25 listopada, 2018 by xxx

W internecie dość powszechne panowało przekonanie, iż zapowiedź przesłuchania operatora TVN Piotra Wacowskiego pod zarzutem propagowania faszyzmu jest próbą przykrycia afery KNF.

Zdarzenie in spe rozlało się nie tylko w Polsce, dotarło do najbardziej wpływowych mediów na świecie, w tym do „New York Timesa”. PiS w kompromitowaniu Polski ma szczególne osiągnięcia. Partia Kaczyńskiego mogłaby zarabiać krocie na uprawianiu czarnego PR, szczególnej odmiany – autokompromitacji.

Czy to był ponadto zamach na wolne media, bo jednak szykują ich „repolonizację”, czy zaistniał powód mentalny, bo partii Kaczyńskiego blisko do radykalnych ugrupowań nacjonalistycznych i odezwała się podświadoma wspólnota ideowa? Pewnie wszystko po trochu.

Obecnie przyzwolenie na takie radykalizmy istnieje, co było widać podczas pochodu tzw. Marszu Niepodległości, który był legitymizowaniem ONR i grupek neofaszystowskich przez prezydenta Dudę, premiera Morawieckiego i tego najważniejszego – „pana Jarka”.

Reportaż TVN zastąpił służby państwa i pokazał im jak na dłoni, czego nie dopatrzyli, czego nie potrafią. W „podzięce” ABW – rzecz jasna za sprawą Prokuratury Krajowej – zamierzało wezwać Wacowskiego i postawić mu absurdalny zarzut propagowania faszyzmu.

Ale już następnego dnia pisowskie mędrki wycofały się. Prokuratura wydała komunikat, iż „przedwczesne jest stawianie zarzutów operatorowi TVN” i jednocześnie odwołuje termin przesłuchania.

Ten komunikat opatrzyć można tylko frasobliwym rechotem. Na tyle zasługuje prokuratura, za którą odpowiedzialny jest magister prawa Ziobro, autor sporej ilości kompromitacji, a ta wcale nie jest największym jego „osiągnięciem”.

To, że materiał TVN nie nosi żadnych znamion przestępstwa, że nie ma w nim szkodliwości społecznej (wręcz przeciwnie), nie ma żadnych podstaw do ścigania dziennikarza, ani tym bardziej stawiania mu zarzutów, wie byle aplikant, byle kauzyperda.

Więcej: winien jest ten, kto ściga bez podstawy – a ściganym był Piotr Wacowski – przekracza uprawnienia i tłumi krytykę prasową (prawo prasowe). I to powinno być zbadane, kto stoi za zleceniemn ABW, aby zastraszać.

W tym sensie głupota przykryła aferę KNF, ale tylko na chwilę. Zresztą większość decyzji politycznych PiS przykrywają się nawzajem, są nieustannym kompromitowaniem się, niestety – w imieniu Polski.

Próby zamachu PiS na wolne media

Published 24 listopada, 2018 by xxx

PiS nie ma pomysłu, jak ugryźć wolne media, bo te patrzą władzy na ręce i co rusz ujawniają jakąś aferę, a z tymi jest tak, iż co zostanie podniesiony jakiś kamień, wypełza spod niego pisowska korupcja. Takiej aferalnej partii u władzy dotychczas nie mieliśmy.

A przy tym wzrasta prymitywizm działania polityków PiS. Kiedyś wiceprezes tej partii Adam Lipiński zapraszał do siebie Renatę Beger, aby ją przekupić posadą, dzisiaj niezbyt lotny szef kancelarii Mateusza Morawieckiego Michał Dworczyk jedzie na Śląsk, aby skorumpować lokalnego polityka Kałużę i od razu wiadomo za ile go kupił.

Ani Dworczyk w związku z tym nie dostaje rumieńców na twarzy, ani premier, któremu przyglądając się coraz bardziej stwierdzam, że to typowy polityk słup. Był słupem jako prezes w banku z grupy Santander, dzisiaj jest słupem Kaczyńskiego. Gdy jednak jakiś dziennikarz trochę pociągnie go za język, sypie się jego pojęcie o wolności, demokracji i najczęściej mamy do czynienia z osobnikiem o nadymanym ego.

Donald Tusk określił go osobą nie wychylającą się ze swoim zdaniem. Taka trusia, która czeka okazji, aby się nadymać. Przypomina ropuchę dostającą wzdęcia podgardla. Jego braki wiedzy o demokracji wychodzą na każdym kroku, ale też braki charakterologiczne. O mediach był rzec, iż „80 proc. mediów znajduje się w rękach naszych przeciwników”.

Czyli wolne media są we wrogich rękach, bo niepisowskich. Definicja wroga dla Morawieckiego jest oczywista, to ktoś niezwiązany emocjonalnie i ideowo z PiS. Wrogiem dla Morawieckiego jest 80 proc. Polaków (19 proc. zagłosowało na PiS), który to odsetek został z automatu przeniesiony na media. Od początku PiS kombinuje, jak tych 80 proc. zniewolić, uczynić sobie posłusznymi. Przez 3 lata nie wiedzą jak ugryźć wolne media, jak sprowadzić je do niskiego poziomu dawnych mediów publicznych, TVP i radia. Próbują to osiągnąć poprzez zastraszanie i manipulowanie.

TVN wyemitował reportaż o neofaszystach świętujących urodziny Hitlera, którym nic się nie dzieje w państwie rządzonym przez PiS. Więc politycy PiS i ich media wykombinowali, iż autorzy reportażu zrobili z neofaszystami ustawkę.

Refleksja. Jak neofaszystów można namawiać na neofaszyzm? Nie ma takiej opcji, problemem dla dziennikarza jest, aby zgodzili się neofaszyści, by ich rytuały filmować. Gdy reportaż został wyemitowany, a Polska zobaczyła, iż neofaszyzm w państwie PiS ma się całkiem dobrze, wkraczają wówczas media pisowskie, służby państwa i stosują metodę „na złodzieja”.

Złodziej złapany na gorący uczynku odwraca uwagę i wskazuje na tego, którego okradł. W tej metodzie jest dążenie do tego, aby propagandowo rozegrać TVN, najpierw zastraszyć, a nastepnie – gdy opinia publiczna zostanie przewekslowana – postarać się przejąć media.

Operator reportażu o neofaszystach Piotr Wacowski jest szykanowany przez ABW. Otóż wręczono mu pismo, aby stawił się w charakterze podejrzanego o propagowanie faszyzmu. Nawet wskazano mu zarzuty, mianowicie z art. 256 par. 1 Kodeksu karnego (propagowanie nazizmu, zagrożone karą od grzywny do dwóch lat więzienia). Logika tego jest mniej więcej taka, że podobny zarzut możnaby postawić np. reżyserowi filmu o wrześniu 1939, ABW mogłoby wręczyć wezwanie na przesłuchanie, bo jest podejrzany o propagowanie napaści hitlerowców na Polskę.

To jest jedna z prób oskarżenia niezależnych mediów, by je sobie podporządkować. Na szczęście twardo o tej pisowskiej chęci zamachu na wolne media wypowiedziała się ambasador USA Georgette Mosbacher, która mówiła o wielkiej sympatii do Polski, jaka jest w Kongresie USA, ale może ją zepsuć jedna rzecz: „zamach na wolne media”.

Zakaźna choroba Kaczyńskiego – konstytucjowstręt

Published 23 listopada, 2018 by xxx

Podczas rozprawy Jarosław Kaczyński versus Lech Wałęsa nieprzypadkowo została zdiagnozowana nie tylko polityczna choroba, ale i zwykła z ogromnymi powikłaniami, która należy do grupy chorób zakaźnych.

Otóż pierwszym objawem wścieklizny nie są wcale zajady, ani piana na ustach, ale wodowstręt „polegający na bolesnych skurczach krtani podczas picia wody, a nawet na jej widok”. Jest to skądinąd definicja encyklopedyczna.

Telewizje zanotowały charakterystyczny obrazek – reakcję prezesa PiS Kaczyńskiego na t-shirt, w który był ubrany legendarny przywódca klasycznej „Solidarności” Wałęsa.

Czyż to nie były „skurcze krtani”, a nawet więcej całego oblicza Kaczyńskiego? A nie był to objaw normalności. Można interpretować jeszcze inaczej, mianowicie reakcję na pomnik. Lech Wałęsa to żywy pomnik polskiej historii, wszak to postać rzędu Tadeusza Kościuszki i Józefa Piłsudskiego.

Na pomnik pieski i inne kundle hasające po ulicach reagują zwykle w jeden sposób – obsikując go. Podczas rozmowy pomnika historii z prezesem PiS padły słowa, która przejdą do historii utarczek politycznych. Wałęsa: „Po co ja pana ministrem zrobiłem”. Kaczyński: „A po co ja pana prezydentem?”

Bez złośliwości: Wałęsa zrobił kawał polskiej historii, a Kaczyński zarówno Wałęsę zrobił w bambuko i wyborców, do niektórych ta oczywista oczywistość jeszcze nie dotarła, ale gdy już dotrze, dla prezesa może być za późno.

Sprawę Kaczyńskiego przeciw Wałęsie prowadzi sędzia Weronika Klawonn. I to w reakcji na jej osobę publicyści prawicowi oraz ów drobiazg wyborców i internautów wskazano, jak groźna jest choroba, która dotknęła Kaczyńskiego, a z niego przeniosła się drogą zakaźną na elektorat PiS.

Mianowicie odkryli owi pisowcy, iż sędzia Klawonn na zdjęciach z okazji 100. lecia odzyskania niepodległości jest ubrana też w t-shirt „Konstytucja”. Zaś w internecie odbyła się fala hejtu na Klawonn, iż od razu należy nazwać ją wścieklizną na Konstytucję.

A że nie mamy w tym wypadku do czynienia z klasycznym wodowstrętem, więc tę wściekliznę należy nazwać Konstytucjowstrętem. Nowa odmiana zakaźnej choroby.

I niech mi nikt nie mówi, że Wałęsa nie jest geniuszem. Czego się dotknie, to strzał w „10”. Poprowadził „Solidarność” – upadła komuna. Jeszcze na sali rozpraw pod adresem prezesa Kaczyńskiego rzucił uwagę: „Poproszę lekarzy, żeby zmierzono, kto tu jest świrem”. Świr – kolokwialne nazwanie ścieklizny, w tym wypadku – podreślam to – konstytucjowstrętu. Nie ma na nią szczepionek, choć niektórzy twierdzą, że można uzyskać względne efekty resocjalizacji pacjenta poprzez długoletnią terapię.

Należy pomóc PiS w osiągnięciu zasłużonej klęski

Published 22 listopada, 2018 by xxx

Kapitulacja PiS przed Komisja Europejską w sprawie ustawy o Sądzie Najwyższym została w Brukseli przyjęta ze zrozumieniem. Rzecznik KE orzekł: „jesteśmy usatysfakcjonowani, że zmiana odbywa się dokładnie w tym kierunku, o jaki prosiliśmy”.

Wg Brukseli PiS kroczy w dobrym kierunku, lecz to na razie pierwszy krok. Ale nie Bruksela ma Kaczyńskiego i jego towarzystwo prowadzić za rękę ku praworządności, lecz tutaj na miejscu musimy zadbać, aby w kraju powrócono do obowiązujących standardów niezależnego sądownictwa. A zatem należy przyświecać im kagankiem oświaty, a jak i tego będzie za mało – „łańcuchami światła”.

Politycy PiS mają świadomość, że ten „sukces” jest podobny do słynnego wyniku 1:27, jest ich „zwycięską sromotą”. Starają się ją rozbroić przynajmniej w oczach własnego elektoratu. Pisowski bojownik w zakresie prawa, PRL-owski prokurator Stanisław Piotrowicz był z przynależną mu swadą rzec, iż prof. Małgorzata Gersdorf nie jest I prezes Sądu Najwyższego, ale p.o. –  pełniąca obowiązki.

Inny członek pisowskiego zespołu Monty Pythona, minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro wcielił się w rolę kowala  i czerwony z emocji zapowiedział, że „do bólu, niczym gorącym żelazem, będziemy wypalać patologie”. A przypominam, że jest to już siódma poprawka ustawy o Sądzie Nawyższym, sześć poprzednich jest patologicznych. Miał Ziobro czas, aby swoim grafomańskim językiem wypalić „gorącym żelazem”.

Z wokandy Trybunału Sprawiedliwości UE jednak spadają zapytania prejudycjalne, jakie zadał Sąd Najwyższy. W ogromnym pospiechu uchwalona nowelizacja ustawy pozwala okopać się PiS-owi w dotychczasowych zdobyczach, mianowicie w Krajowej Radzie Sądownictwa (KRS), obsadzonej nominatami Ziobry, którzy jednak będą mieli wpływ na nominacje sędziowskie m.in. do SN i NSA. W wielkim skrócie: PiS gra na przeczekanie.

W tej sytuacji Sądowi Najwyższemu na pomoc idzie Naczelny Sąd Administracyjny. Dzień po nowelizacji ustawy o SN zadaje dwa zapytania prejudycjalne do TSUE, dotyczą one KRS. Jak skuteczne i prawomcne są uchwały KRS, które w istocie nie są objęte kontrolę sądowniczą, bo przedstawiciele w KRS „wybierani są przez władzę ustawodawczą”.

KRS jest obecnie partyjną przybudówką PiS, co spotkało się już wcześniej ze zdecydowanym stanowiskiem Europejskiej Sieci Rad Sądownictwa (SNCJ), 17 września polska KRS została zawieszona w prawach członka, bo nie spełnia wymogów niezależności, bo nowi członkowie KRS zostali powołani z naruszeniem Konstytucji.

Walka o niezależność władzy sądowniczej ciągle trwa, przynajmniej w jednym elemencie – sądownictwa – dążenie do autokracji partii Kaczyńskiego się posypało. Jak wypadła jedna cegielką, to i wypadną następne, a do tego nastapiła kumulacja afer PiS, więc należy pomagać PiS w osiągnięciu zasłużonej klęski.

Sąd Najwyższy odzyskał autorytet, PiS w narożniku

Published 21 listopada, 2018 by xxx

Co znaczy nowelizacja ustawy o Sądzie Najwyższym, która jest przyznaniem się do ogromnej porażki PiS w kwestii reformowania sądownictwa? Przede wszystkim PiS w walce ze wszystkimi znalazł się w narożniku ringu, z którego partia Kaczyńskiego sprowadziła na Polskę nieszczęścia, ale to nie koniec porażek. Nowela ustawy dotyczy wąskiego wycinka tzw. reformy sądownictwa, która w istocie jest deformą. Na pewno to sukces I prezes Sądu Najwyższego Małgorzaty Gersdorf, która zostaje na stanowisku, jak nakazuje Konstytucja – do końca kadencji, także inni sędziowie nie będą wysłani na emeryturę, aby PiS mógł sobie powsadzać na ich miejsce posłusznych sobie prawników.

PiS nie walczy o lepsze prawo, ale o dyktowanie swoich warunków. Ostatnie słowa przed głosowaniem pilotującego ustawę posła PiS Łukasza Schreibera: „Ustawa o Sądzie Najwyższym, była zgodna z konstytucją i traktatami unijnymi”. Top świadczy, iż ciągle idą w zaparte!

Nie mieli już żadnych narzędzi do negocjowania, politycy PiS nie stawiali się na debaty dotyczące kondycji polskiego prawa w Komisji Europejskiej, w Parlamencie Europejskim, czy w Trybunale Sprawiedliwości UE, bo mieli świadomość, iż byliby zmiażdżeni i posądzeni o dążenie – słuszne! – do autokracji. A dla takich ustrojstw bananowych nie ma miejsca w projekcie unijnym.

Nowelizacją partia PiS zapewnia sobie w kontakcie z instytucjami unijnymi możliwość wyartykułowania, na czym im w tej sytuacji najbardziej zależy: – Negocjujmy.

Tak! PiS chce negocjować bezprawie, chce tego bezprawia jak najwięcej w ramach standardów demokratycznych, chce swoje bezprawie wpisać w obyczaj prawny. Ale tak nie da rady. Czy PiS uciszy szum dotyczący dążenia do Polexitu, do wyjścia z Unii Europejskiej? W ich mniemaniu, może tak. Lecz w istocie z tego nie zrezygnują, nie mogą głośno o tym mówić, bo poparcie wśród Polaków dla Unii jest ogromne.

Ta nowela w mniemaniu PiS może mieć też na celu powstrzymanie walca o nazwie Donald Tusk, który w przyszłym roku wraz z opozycją – oby w jak najszerszej formule Koalicji Obywatelskiej – odsunie PiS od władzy. Lecz PiS czekają kolejne odsłony burzy, którą wykreowali i które niechybnie nastąpią po aferze dotyczącej  Komisji Nadzoru Finansowego.

Ustawa o SN nie zadowoli Komisji Europejskiej, ani TSUE, bo pytanie prejudycjalne dotyczą także Krajowej Rady Sądownictwa. PiS oddał tylko małą część praworządności. Jak to określił prof. Wojciech Sadurski: „Jeśli złodziej wam ukradnie samochód, zegarek i psa, a następnie zwróci zegarek, to jeszcze coś zostało…”

A zostało przywrócenie do praworządności: Trybunału Konstytucyjnego, KRS, Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, służby cywilnej, mediów publicznych, etc. Ta nowela ma jeden szczegół, który wymyka się literze prawa, mianowicie autorytet Sądu Najwyższego przejmuje niejako atrybuty sądu konstytucyjnego, bo fasadowy Trybunał Konstytucyjny pod prezesowaniem Julii Przyłębskiej został kompletnie ośmieszony w kraju i za granicą.

I to jest wartość dodana tej noweli, wybitnym prawnikom Sądu Najwyższego przyznano nie tylko rację, ale odzyskali autorytet, który prezes Kaczyński starał się za wszelką cenę zdeprecjonować, wysyłając prof. Gersdorf do pracy na bazarze. PiS został zapędzony do narożnika, kwestią czasu jest, iż rzucony zostanie mu biały ręcznik. A co potem? Zobaczymy!

Kamyczek bezprawia w ogródku Dudy

Published 20 listopada, 2018 by xxx

Władza PiS nie tylko wywołuje perturbacje polityczne zarówno w kraju, jak i na świecie,  ale przede wszystkim konflikty na poziomie podstawowym: prawnym, logicznym i międzyludzkim.

Jednym z  „bohaterów” afery Komisji Nadzoru Finansowego (KNF) jest Zdzisław Sokal, który w skład KNF został powołany przez prezydenta Andrzeja Dudę. To jest jedna z pierwszych nominacji Dudy, który ma prerogatywę powołania swojego przedstawiciela. Już 24 września 2015 roku wręczył Sokalowi nominację.

Sokal to ten koleś, od którego wzięła się nazwa przejmowania banków – „plan Sokala”, o którym jest mowa w słynnej zanotowanej na taśmie rozmowie między byłym już szefem KNF Markiem Chrzanowskim a właścicielem Getin Noble Banku Leszkiem Czarneckim.

Chrzanowski straszy owym Sokalem, a konretnie jego planem i mówi do Chrzanowskiego o audycie Sokala, który „mówi, że musi to zrobić, bo inaczej to Sokal go zje”.

Otóż ten „ludojad” Sokal został powołany do KNF nieprawnie, gdyż nominacja Dudy winna otrzymać kontrasygnatę (drugi podpis) premiera rządu. Duda ma w Konstytucji – którą tak lubi łamać – zapis mówiący (art. 144, ust. 2 i ust. 3), na które to stanowiska może powoływać swoich ludzi i nie potrzebuje podpisu premiera. Nie ma wśród nich wymienionego przedstawiciele prezydenta w KNF.

Każdy konstytucjonalista – nawet tak nieprofesjonalna Julia Przyłębska – stwierdzi niekonstytucyjność nominacji Sokala.

Dlaczego zatem Duda nie udał się do premiera, a wówczas tę funkcję sprawowała Ewa Kopacz, aby uzyskać podpis? Za to prezydent nie pójdzie pod Trybunał Stanu, ale to kamyczek do jego skopanego ogródka pod TS.

I teraz mamy kłopot prawny. Czy decyzje i dokumenty podpisane przez Sokala są obowiązujące, czy należy je wycofać? W sferze bankowości może to pociągać za sobą nieobliczalne perturbacje. Polska w tym bardzo ważnym segmencie – ważnym dla inwestorów zagranicznych i lokalnych – jawi się jako państwo operetkowe.

Duda mógłby zaśpiewać strawestowaną arię Jontka (z opery jednak, z „Halki”):

„Szumią jodły na gór szczycie,

a umysł Dudy jest w niebycie”.

Inny kamyczek, jeżeli nie syzyfowy kamień dla wielu, wrzuca każdemu z nas – bo każdy jest konsumentem elektryczności – minister energii Krzysztof Tchórzewski. Prąd zdrożeje w przyszłym roku i to niebotycznie – 30-40 proc., a może nawet więcej.

Otóż bojąc się protestów, Tchórzewski zapewnia, że państwo zrekompensuje każdemu gospodarstwu 100 proc. podwyżki.

Gdzie tu haczyk? Jak zwykle u PiS w rozumie, tzn. w liczeniu na brak rozumu u ciemnego ludu. Jeżeli państwo jest takie opiekuńcze i chce zwracać podwyżki w całości, czy nie może tego dokonać jednym kliknięciem? Podmioty wystawiające rachunki wszak w jednej rubryce mogłyby ujmować podwyżki, które wędrowałyby internetem do centrali i się tam sumowały, a minister jednym kliknięciem dokonywałby przelewu z budżetu na rachunki elektrowni.

Proste? Oczywiście, ale znowu chcą nas orżnąć, bo nie potrafią rządzić, więc znajdą wyjście, aby nie pokrywać podwyżek.

Podwyżki w PRL powodowały w społeczeństwie ruchawki na ulicach m.in w grudniu 1970 roku, zmiotły jedną komuszą władzę zastepując drugą. I tego boi się PiS. Bo gdzie z Nowogrodzkiej ewakuowałby się dzisiejszy Gomułka? Na Żoliborz? Gniew ludu i tam by go dopadł.

Kaczyński, krzewiciel cofającej się demokracji

Published 19 listopada, 2018 by xxx

Jarosław Kaczyński staje się na świecie sławny. Zapomina się o Lechu Wałęsie, Janie Pawle II, czy Donaldzie Tusku, a mówi o prezesie PiS. Niestety nie w kontekście osiągnięć i przynoszącego pozytywne wartości, ale niszczyciela, Frankensteina znad Wisły, którego stworzyli Polacy i na swoją zgubę dopuścili do władzy.

Prezes PiS trafił do popularnego show amerykańskiej telewizji „Last Week Tonight”, który w Polsce jest emitowany z poślizgiem w HBO pod tytułem „Przegląd tygodnia: Wieczór z Johnem Oliverem”. Ten typ formatu telewizyjnego w Polsce nie jest realizowany, jest to mocna satyra podbita takimż językiem. Gdyby w Polsce komik tak wyśmiał Kaczyńskiego jak Oliver, nazwany zostałby Goebbelsem i musiał się spotkać adwokatem prezesa w sądzie.

Kaczyński został wymieniony obok Władimira Putina, Xi Jinpinga, Recepa Erdogana i zaliczony do krzewicieli „cofających się demokracji”. Nie tylko Amerykanie mogli usłyszeć, iż „Polska staje się coraz bardziej autorytarna”, ale zobaczyli zdjęcie prezesa. Nie było pod nim podpisu „Wanted”, ale kto wie, może tego doczekamy.

Kroku prezesowi stara się dotrzymać Piotr Gliński, który nie nadaje się na żadnego ministra kultury. Prześmiewcy winni mieć jednak realny wpływ na rzeczywistość, Gliński pasuje do wymyślonego przez Latający Cyrk Monty Pythona Ministerstwa Głupich Kroków. Otóż Gliński jako minister wspomnianych kroków w wywiadzie dla „Wprost” poskarżył się, że PiS jest traktowany przez opozycję, jak „Żydzi przez Goebbelsa”.  Trudno z takimi słowami dyskutować, bo nigdzie nimi się nie dojdzie, przypomnijmy sobie, kto kogo nazywał gorszym sortem, elementem animalnym, gestapo, mordami zdradzieckimi.

Słowa tego ministra już poszły w świat i wrócą jak bumerang, jak ustawa o IPN, z której PiS rakiem musiał się wycofać. Pisowski Frankenstein coraz bardziej potwornieje. Prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński po nocnej naradzie z przedstawicielami instytucji zajmujących się bankami orzekł, iż sytuacja w bankowości jest stabilna, czemu przeczą fakty i nastroje społeczne.

NBP to jeszcze jedna instytucja kwalifikująca się do Głupich Kroków. Po raz pierwszy bank centralny w ubiegłym roku zanotował straty – 2,5  miliarda zł, a Glapiński przyznał pracownikom premie z okazji 100 lecia odzyskania niepodległości w wysokości 18 mln zł.

To, co się dzieje na górze, schodzi na dół. Władza PiS psuje sie od głowy Kaczyńskiego, wyczuwają ten zapaszek pomniejsi. I tak – starosta powiatu kolbuszowskiego Józef Kardyś zrezygnował ze swojej funkcji, ale po dwóch dniach został przywrócony na stanowisko po to, aby dostać odprawę 80 tys. zł. Jak stwierdził należy mu się za „harówkę”.