Archiwum

All posts for the month Listopad 2015

Pierwsze posiedzenie rządu w kościele, bo miesięcznica smoleńska

Published 11 listopada, 2015 by xxx

pierwszeSpotkanie

Dla takiej partii, jak PiS, daty są ważne. Bardzo ważne. Nie to, co pod nimi się kryje. Ale ta pozłotka, postawienie na baczność: ruki po szwam. Iść bezrefleksyjnie, prawa, prawa, kto tam rusza lewą.

Wczoraj była wigilia miesięcznicy smoleńskiej, podczas której prezes (PiS i Rady Ministrów) pozwolił p.o. premiera Beatcie Szydło przedstawić przyszłych ministrów Szydło oczywiście zaliczyła wpadki, jak choćby o Gowinie.

A dzisiaj miesięcznica, więc „rząd” zebrał się w komplecie na mszy. Komu oddali hołd? Nieważne, karność się liczy.

Katastrofa smoleńska to idea, którą wyznaje ta formacja u wadzy. Witold Waszczykowski w pierwszym dniu po medialnym nominowaniu na szefa dyplomacji (następca wykładowcy Harvardu) puścił ustami funeralną retorykę, że Smoleńsk zostanie zaskarżony do Trybunału w Strasburgu. Ale to nie jedyna wypowiedź o micie pisowskim w pierwszym dniu oficjalnej wiedzy o rządzie sformowanym przez prezesa Kaczyńskiego. Usta w tej kwestii otwierali także Karczewski, Witek.

Komuchy mieli myśl marksistowsko-leninowską, PiS ma smoleńsko-macierewiczowską. Tak samo jak za tamtego reżimu, w tym kursy odbywają się na różnych WUML-ach, instytutach imienia L.K, etc.

Dlatego fachowcy ideologom smoleńsko-macierewiczowskim przypomnieli, co to jest wiedza. Naczelna Prokuratura Wojskowa opublikowała wnioski biegłych, którzy badali katastrofę smoleńską: wybuchu nie było, winę ponosi załoga.

Uważam, że za życie innych zawsze odpowiada lider, przewodnik, pasterz, w tym wypadku dysponent lotu. Trzeba było nie startować w Warszawie, a pójść do kościoła na mszę i zmówić pacierz za zamordowanych w Katyniu (w tym dwóch z mojej rodziny). Dzisiaj surogatka prezesa nie musiałaby zwoływać pierwszego nieformalnego posiedzenia rządu w kościele.

Szydło z Macierewiczem i Ziobro w rządzie PiS (Kaczyńskiego)

Published 10 listopada, 2015 by xxx

pisPrzedstawił

W czasie kampanii wyborczej nie brane były pod uwagę ministerialne stanowiska dla Antoniego Macierewicza, ani Zbigniewa Ziobry. Gdy wyszło na wierzch, że  Macierewicz zostanie ministrem obrony, Beata Szydło zareagowała jak oparzona. Na chybcika zrobiła konferencję prasową i przedstawiła „prawdopodobnego” szeregowca Jarosława Gowina jako kandydata na szefa MON.

Dzisiaj znamy skład rady ministrów, to Antoni Macierewicz nie kłamał w Chicago, tylko w Warszawie Szydło z geby robiła cholewę. Może w USA nie ma atmosfery zakłamania, bo w Polsce, szczególnie w siedzibie PiS na Nowogrodzkiej, te krętki blade moralności krążą w powietrzu, jak kiedyś widmo komuny nad Europą.

Gowin wreszcie został doceniony, bo dostał dwie propozycje ministerialne nie do odrzucenia. Jedną odrzucił, jak poinformowała Szydło na konferencji prasowej, a Macierewicz jako lucky loser został ministrem. Tak zrobieni zostali w konia wyborcy, acz nie był to łeb konia z „Ojca chrzestnego”.

Zbigniew Ziobro też wraca tanecznym krokiem, w wakacje groził mu Trybunał Stanu, a teraz będzie prostował ścieżki sprawiedliwości. Choćby dla koordynatora służb specjalnych Mariusza Kamińskiego. Ten ma wyrok, jak „porządny” kryminalista – 3,5 roku bez zawiasów – lecz dostaje tak wrażliwą dla działania państwa funkcję.

Jak powiedziano na konferencji prasowej: „Sprawidliwość będzie po stronie Kamińskiego”. A jak nie będzie po stronie PiS, wszak Temida jest ślepa? Skład rządu Szydło więc jest pluralistyczny z wyrokowcem w składzie.

Piotr Gliński już może nigdy nie zrzucić odium premiera technicznego, został wicepremierem i na osłodę będzie kontrolował kulturę, w tym polskie Hollywood (marzenie prezesa).

Szydło dostała od Kaczyńskiego ministra oficera łącznikowego, Adama Lipińskiego, który dopilnuje, aby nie zaliczała za dużo wpadek. A będą – gwarantuję. Bo nikt nie dojrzewa intelektualnie w czasie kampanii, ani w tym wieku, w jakim jest premier Szydło.

Ministrem spraw zagranicznych został najwierniejszy akolita Kaczyńskiego, bezbarwny Mariusz Błaszczak, potwierdzając skądinąd przysłowia ludowe, że „każdy szeregowiec nosi buławę w plecaku”. Ten do dzisiaj nosił za prezesem.

Powyżsi ministrowie są do organizacji igrzysk. PiS jak nikt zarządza emocjami elektoratu. Nieważne, czy negatywnymi, czy pozytywnymi. W tym są najlepsi.

De facto tej zgrai będzie pilnowała najważniejsza osoba w rządzie Szydło, Mateusz Morawiecki, minister rozwoju i wicepremier, prezes Banku Zachodniego WBK. Ale do realizacji socjalnego programu PiS nawet „zdolności” Chucka Norrisa to może być za mało.

Skład rządu Kaczyńskiego z desygnowaną Szydło jest zaskakujący – jeżeli pamięta się kampanię – ale jest standardowy, bez mała klasyczny, gdy zna się prezesa Kaczyńskiego. Ten rząd pójdzie z Polakami (opinią publiczną) na zderzenie, wykopyrtnie się Szydło, a przyjdzie prezes „nie chcę, ale muszę”.