Archiwum

All posts for the month Grudzień 2017

Demokracja szemrana po upadku komunizmu tydzień temu

Published 29 grudnia, 2017 by xxx

PiS sytuacją w kraju przestało się przejmować. Prawo mają pod butem, za pomocą jego podporządkowane zostaną media i opozycja. Działania przeciw niezależnym instytucjom w kraju i społeczeństwu obywatelskiemu będą miały charakter hybrydowy.

Na jednych nałożą kary odstraszające, jak na TVN, będą skłócać, kompromitować, ale przede wszystkim niszczyć życie społeczne, kulturalne. Będziemy zmniejszani w imię wielkomocarstwowości, tolerancja i wolności zastąpione zostaną ksenofobią, polactwem, naszością.

Normalność zastąpiona zostanie nierzeczywistością, elity wymienione na „naszych” pisowskich, czekam aż zostanie ogłoszona jakaś forma realizmu IV RP, choć w zasadzie można uznać, iż Żdanow Błaszczak ogłosił pisrealizm „upadkiem komuny tydzień temu”. Jego zastępca – ten od confetti – Jarosław Zieliński przymierza się do funkcji teoretyka nowego okresu w dziejach Polski, bo dialektycznie był podeprzeć prometeizm zwierzchnika, iż „Pani Joanna Szczepkowska w 1989 roku przedwcześnie ogłosiła koniec komunizmu w Polsce”.

A że Zieliński nie potrafi sklecić sensownego zdania, to tym lepiej dla niego, bo w PiS obowiązuje złodziejska zasada („łapać złodzieja”). Szczepkowskiej – wybitnej aktorce – był ten szatniarz  w teatrze PiS („a co mi zrobicie?”) zarzucać: „Od przedstawicielki „elity” oczekiwalibyśmy kultury i wysokich standardów, a nie mowy nienawiści. Wielki niesmak”.

Przyzwyczajajmy się do tego, że nie będzie kultury, a bedzie piskultura, że nie będzie miejsca dla pisarzy, a dla jakichś Wildsteinów,  nie będzie poetów, malarzy, filmowców, dziennikarzy, tylko amoralni Ziemcowie i podobny wysyp podrobów, żaden z nich nie jest wszak normalnych profesjonalnych rozmiarów.

Demokracje też będziemy mieli ludową, fasadową, nazywam ją szemraną. „Szuru-buru mówi pisowski guru” – rozlegnie się z Nowogrodzkiej. Właśnie tak nas chcą przestawiać za granicą, do tego został powołany Mateusz Morawiecki, tym zajmować się będzie nowy szef dyplomacji. Kto zostanie tym ostatnim?

Może Jarosław Gowin, który był już nawet zapowiedziany ministrem obrony. Gowin w każdym razie dzieli się swoją wizją Polski w obcych oczach: „Widzę konieczność innego rozłożenia akcentów w naszej polityce zagranicznej. Przydałoby się mniej sporów, więcej cierpliwego tłumaczenia naszych racji.” 

Nie chcę analizować zawartości logicznej dialektyki Gowina, bo jest to zajęcie żenujące. Ale trop jest oczywisty. Polska będzie budowana na nowo, bo „tydzień temu upadł komunizm”. Więc nie śmiejmy się z mamrota Błaszczaka, przekazał światłą myśl z Nowogrodzkiej. Kolejny Żdanow pisrealizmu Adam Bielan wmawia Brukseli, iż artykuł 7 Traktatu Unii Europejskiej jest „poszerzeniem kompetencji metodą faktów dokonanych”.

To kolejny dialektyczny zabieg: „jeżeli chcecie z nami rozmawiać, ustąpcie, zrezygnujcie z artykułu 7”. Za tym może pójść – widać zresztą jak na dłoni „strategię negocjacyjną” – użycie Donalda Tuska jako tarczy obronnej – już kiedyś Kaczyński zapowiadał – i bedą ciążyć na nim zarzuty prokuratorskie.

Z tak stwarzaną nierzeczywistością pisowską bedziemy mieli do czynienia. Kolejny Zdanow od pisrealizmu – wiceszef MSZ Konrad Szymański określa metodę swojej partii, nie wierzy w „szczere intencje Komisji Europejskiej”. Sytuacja w kraju jest jako tako opanowana, teraz PiS przedstawi Polskę na zewnatrz jako kraj, w którym tydzien temu upadł komunizm i oto jest zaprowadzany nowy porządek – pisrealizm i demokracja szemrana.

Z powyższego można wysnuć porównanie, iż historycznie znaleźliśmy się w roku 1981. Należy zastanawiać się, jakie błędy wówczas popelniła „Solidarność”, jak należało przygotować się do stanu wojennego i jakiej oczekujemy pomocy w walce z najeźdźcą wewnętrznym, bo PiS upodobnił się aż nadto do PZPR.

Morawieccy – ojciec i syn będą przerabiać

Published 28 grudnia, 2017 by xxx

Kornel Morawiecki był zwykle folklorem ze swoją „Solidarnością Walczącą”. Raptus, którego emocje kroczyły przed rozumem, a to dlatego, że nie miał tego ostatniego za wiele. Skazał się na margines. Ta atrofia racjonalizmu dotyka specyficznych ludzi, mających wykształcenie, ale nie wiedzę.

Morawiecki nawet próbował swoje myśli zaklinać w słowa, ale wychodziła mu tylko grafomania. Wytrzymał jednak wystarczająco długo i załapał się do ugrupowania antysystemowego piosenkarza Pawła Kukiza, który ma podobne braki osobowościowe. Czasami w polityce otwiera się okienko transferowe dla takich ludzi i załapują się do mainstreamu – antysystemowi Morawieccy, odpowiednicy głośnej włoskiej gwiazdy Ciccioliny, która uszcześliwiła Parlamento Italiano, ale nie tradycje polityczne rodaków Macciavellego.

Ba! Dopuszczam, aby wszelakie Ciccioliny uszcześliwialy nasze liberalne demokracje, bo są sola wolności. Niestety w Polsce te Ciccioliny nadają ton debacie publicznej. Niektóre z przyjemnością się ogląda, zawsze źle się je słucha. Rozum nie jest tym organem, który zadecydował o ich awansie do mainstreamu.

Kukiz jak wcześniej Tymiński i Lepper wypadną z polityki, bo nasz stosunek do folkloru ulega estetycznemu i rozumowemu wyczerpaniu. Skupiam się trochę zanadto na tym marginesie, lecz w Polsce niebywale się on rozrósł i zaatakował demokrację.

Starszy Morawiecki jest specyficzną metaforą tego, co dzieje obecnie w kraju „wyczynia” się. A poza tym jest oryginałem w stosunku do Mateusza, kopii, o której niewiele wiemy, nie dał się poznać, co jest bardzo dziwne, bo dwa lata był wicepremierem, a pod pewnego czasu jest szefem rządu.

A  jeżeli ktoś nie daje się poznać, będąc najważniejszą nominalnie osobą w państwie, mam prawo mniemać, że niczego głębszego w nim do poznania nie ma. Mogę się mylić, lecz ucho i rozum mam wyczulone na orginalności i głębokości. Twierdzę, że wykształcenie rzeczywiste – humanistyczne – Morawieckiego zatrzymało sie na „Winnetou”, do którego się przyznał, a dalej nie ruszył z reklamowaniem siebie, bo nie miał i nie ma czym się pochwalić.

Mylę się? Chciałbym. Dlatego syna zapośredniczam poprzez ojca – w myśl idiomu: jaki ojciec, taki syn. A to nie wróży nam – Polsce –  za dobrze. Słyszeliśmy już zresztą od obydwu Cicciolin Morawieckich, że naród jest ponad prawem (wykładnia faszyzmu), słyszeliśmy też, że faszyzm był ustrojem szytym wg litery prawa (w terj historiozofii Mateusz Morawiecki jest rzeczywistą Cicciloną intelektu), a teraz słyszę, ze ojciec premiera rządu polskiego chce przerabiać uchodźców na Polaków. Poważnie! Oto passus z wywiadu Morawieckiego (ojca) dla „Rzeczpospolitej”: >>Podjąć działania, które „ich” (uchodźców – przyp. mój) przerobią na „nas”<<.

Nie wiem, czym jest dla Morawieckiego człowiek, ale w tym  wypadku to nie podmiot, ale rzecz, jakaś konserwa, którą bedzie przerabiać „na nas”, na Polaków. Zatem i Polak jest dla Morawieckiego konserwa, bo mozna przerobić kogoś na Polaka. Chciałoby się zapytać: jak taki Polak „przerobiony” smakuje? Bo dla mnie Polak smakuje, jak Mickiewicz, Gombrowicz, Kościuszko, Wałęsa, a nie jak grafoman Morawiecki. Z tej konserwy Morawieckiego czuć na odleglość truciznę: jad kiełbasiany. Zresztą od jadu takiego zmarł Mickiewicz.

Cicciolina raczej do swojej kariery politycznej nie używała organu głowy, ale zupełnie inny. Jakiego organu używa Morawiecki (ojciec i syn), bo rozumu u obydwu brakuje. Uwzględniam, że wiedza na poziomie lektury „Winnetou” jest niewystarczająca.

Takie Ciccioliny są obecne w debacie publicznej: Morawieccy – ojciec i syn. Ale Polska to nie zamtuz, w którym najlepsze Ciccioliny mogą zadowolić zmysły, ale nie umysły. Co więc nas czeka w kraju tak zdegradowanym z umysłu?

Degrengolada państwa zarządzanego ubeckimi metodami

Published 27 grudnia, 2017 by xxx

Kabaret „Ucho prezesa” na początku oddawał istotę groteski obecnie sprawujących władzę. Śmieszył mnie, acz uważałem, że tego rodzaju zabieg narracyjny raczej służy ośmieszanym, jest zrozumieniem ich śmiesznosci, w ten sposób usprawiedliwia. A taka narracja to zrozumieć, czyli wybaczyć.

Więc śmiech stawał się zrozumieniem, wybaczeniem. Zaś rząd PiS potrzebuje solidnego linczu publicystycznego, groteski owszem, ale nie kabaretowej, bo to opowieść kategorii be, ce, narracja podrzędna, a nie groteska literacka typu fredrowego, mrożkowego, brechtowego.

Pokraka ma być pokraką, ma być obnażony, a nie śmiechem usprawiedliwiony. Nie łudźmy się, że rząd Morawieckiego będzie mniej groteskowy od Beaty Szydło, bo ten pierwszy był prezesem banku. Morawiecki wszedł w buty groteski i będzie inaczej pokraczny, ale z czasem stanie się identyczny.

Dziennikarka Onetu Edyta Żemła opisuje sytuacje jakie odbywały się w jednej godzinie w Pałacu Prezydenckim, gdy odwoływano Szydło i powoływano Morawieckiego. 8 grudnia 2017 roku mieliśmy do czynienia z esencją groteski, bardzo pisowskiej.

Oto godzinę przed uroczystością zjawia się w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego kurier z Ministerstwa Obrony Narodowego, czyli od Antoniego Macierewicza, z wiadomością w kopercie, iż głównemu doradcy wojskowemu Andrzeja Dudy gen. Jarosławowi Kraszewskiemu został odebrany certyfikat bezpieczeństwa, który upoważnia do dostępu do tajemnic krajowych, NATO i unijnych.

Niemal w tym samym momencie dowiaduje się o tym Duda, ale nie z koperty MON, ale z TVN24. Czyli podobny kurier, jak do BBN, dotarł do najważniejszej telewizji informacyjnej (tym drugim „kurierem” mógł być telefon z MON).

Duda jest zaniepokojny, bo to jawny nacisk, iż Duda może dogadać się z nowym premierem, że Macierewicz nie zostanie ministrem obrony. Duda więc dzwoni do gen. Kraszewskiego, aby dowiedzieć się, czym Macierewicz uzasadnia odebranie certyfikatu.

I jak to w grotesce, Duda uzyskuje odpowiedź, że nie ma żadnego uzasadnienia. Czyli Macierewicz zastosował typowy szantaż, wziął za zakładnika doradcę Dudy, aby utrzymać się na stanowisku. Tak jest zarządzana Polska, tak wygląda bezpieczeństwo państwa.

Gen. Kraszewski podpadł Macierewiczowi tym, że krytycznie wyrażał się o Wojskach Obrony Terytorialnej, które bez żadnego wnikliwego oglądu prezentują się, jak wojska szwejkowate.

Dalszy ciąg tej groteski to zapytanie gen. Kraszewskiego, czy był inwigilowany przez służby podległe Macierewiczowi, a więc premierowi, a jeszcze dalej idąc podległe zwierzchnikowi Wojska Polskiego, czyli Dudzie.

A zatem mamy do czynienia z piramidalną groteską. Były szef MON Tomasz Siemoniak nazywa to degrengoladą państwa. Są to – jak wymknęło się onegdaj Dudzie – ubeckie metody Macierewicza. Jak na dłoni widać, iż Polska właśnie tak jest zarządzana. Przez szantaż, zastraszanie, wymuszanie – ubeckimi metodami. A to nie jest śmieszne. To nie jest kabaret, to degrengolada.

Wierzymy w opowieści wigilijne

Published 24 grudnia, 2017 by xxx

Wierzymy w opowieści wigilijne, bo wierzymy w dobro. W wypadku Polaków tym dobrem jest demokracja, jest wiara w prawo i sprawiedliwość, które niestety okazują się towarem deficytowym w naszym kraju.

Wierzymy, że Ebenezer Scrooge z Nowogrodzkiej zostanie nawiedzony przez ducha Jakuba Marleya, a ten namiesza w jego sumieniu, iż dobro stanie się dobrem, a nie: „nikt nam nie powie, że dobro jest dobre…”

Duchem Marleya dla Scrooge’a mógłby być duch jego brata. Podobnie możemy wierzyć, że w noc wigilijną, w noc przesilenia, zwierzęta zaczną mówić ludzkim głosem. Szczególnie zwierzęta z „Folwarku…” pana Scrooge’a.

A gdy będziemy łamać i dzielić opłatkiem, to „połamiemy się, połamiemy”? To „podzielimy się, podzielimy”? Wszak nasza narodowa specjalność: dzielić i łamać, łamać i dzielić.

Potrzeba nam wiary w nas, w siebie, przede wszystkim potrzeba nam więcej dialogu z podzielonymi i połamanymi, z tego dialogu ma szansę powstać prawda o nas.

W internecie znalazłem wiersz (jestem niejako o niego zazdrosny) Marcina Świetlickiego, który podał dziennikarz „Rzeczpospolitej” Jacek Nizinkiewicz, opatrując komentarzem: „Idealny na dzisiaj”.

Marcin Świetlicki – Nikt w nas

„Nikt w nas nie wierzy, jesteśmy widmami w ich kraju, jesteśmy niejasnymi sylwetkami widzianymi kątem oka, w mrocznych przejściach. Natomiast my wierzymy we wszystko, w każdą ideę, wierzymy nawet w życzenia wigilijne pary prezydenckiej. To rodzaj zabawnego hazardu.”

Wiary nam jednak nikt nie odbierze. I tego się trzymajmy w święta.

Przedświąteczne impresje o sepsie i perle

Published 23 grudnia, 2017 by xxx

Dwie przedświąteczne impresje. Eurodeputowana PO Julia Pitera w internetowym programie #RZECZoPOLITYCE dopatrzyła się niespójności przekazu polityków PiS, nazywając narzucany przez nich „postępowy” ustrój „kroczącym autorytaryzmem”. Mianowicie kolesie Kaczyńskiego zmierzają na wschodnią stronę. Z Zachodu na Wschód.

Oczywiście, że polityka PiS musi tam wylądować, nie tylko z powodu geopolityki. Będziemy odrzuceni z organizmu UE po przeszczepie cywilizacyjnym w 2004 roku, gdy zostaliśmy jej członkami. Proces odrzucenia to uruchomienie po raz pierwszy w historii artykułu 7 Traktatu UE.

Infekcja objęła trzy filary demokracji, można nazwać to sepsą, która dotknęła całą Polske. Jeszcze stara się ratować kraj społeczeństwo obywatelskie, ale już jest zmęczone i nieskuteczne, jak lekarze rezydenci, którzy w 30. godzinie dyżuru musza dokonać skomplikowanej operacji.

Znajdujemy się w tym momencie historii. Julia Pitera przypomina wizytę marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego na Białorusi, który wrócił z niej zachwycony, nazywając tamtejszego satrapę „ciepłym człowiekiem”. A Łukaszenka swoją władzę przekaże synowi.

I w tej beczce dziegciu Pitera znajduje łyżkę miodu. Otóż Kaczyński nie ma dzieci, nie ma syna, więc nie ma komu przekazać władzy nad satrapią, którą zakłada. Jest w tym względzie jałowy, jak to nazywa jego posłanka Krystyna Pawłowicz.

Druga impresja dotyczy Klementyny Suchanow, autorki znakomitej dwutomowej biografii Gombrowicza. Suchanow opisuje na FB, jak naszli ją „byczkowi” z CBA, których zwierzchnicy (błaszczakopodobni) doznali jakichś asocjacji „intelektualnych”, powiązali jej akcję rzucania jajami („jajogate”) w limuzyny polityków PiS z podpaleniem biura poselskiego Beaty Kempy.

To trzeba mieć źle funkcjonujące neurony, aby powiązać jaja z piromanią. Zbucze asicjacje. Dla mnie szokujacym jest, iż ktoś taki jak Klementyna Suchanow może być powiązany z takim Kononowiczem w spódnicy, jakim jest Kempa. To zresztą pokazuje, jak Polska za obecnej władzy nisko upadła.

Spostrzeżenie prof. Małgorzaty Gersdorf jest nazwyczaj celne: PiS to okupant. Jak pisał Norwid, jak napisano w Ewangelii Mateusza o rzucenaniu pereł przed wieprze, jak ciągnął tę samą metaforę Andrzejewski w „Popiele i diamencie”, ciągle używamy najlepszych spośród nas przeciw zaprzańcom. Klementyna Suchanow jest perłą, jest na szczęście diamentem.

Zaś PiS to beczka dziegciu, sepsa, która paraliżuje Polskę. Aby kraj ratować, musi nam się więcej chcieć!

Co zrobić z tyranią głupców i kłamców? Czas na dyskusję

Published 22 grudnia, 2017 by xxx

Ustawy sądownicze zdemolowały jeden z trzech filarów demokracji. To zamach na struktury państwa prawnego i okazało się, że nie trzeba uciekać się do fizycznej przemocy. Nie dokonano tego za pomocą puczu, nie użyto sił militarnych, ani paramilitarnych, bądź policyjnych, wystarczyło uchwalenie ustaw niekonstytucyjnych. Wybitny filozof i profesor prawa Gustav Radbruch nazwał to niegdyś „ustawowym bezprawiem”.

Prof. Małgorzata Gersdorf, I prezes Sądu Najwyższego w oświadczeniu opublikowanym na stronach Sądu Najwyższego powołała się na tę wybitność z okresu republiki weimarskiej, po której do władzy w Niemczech doszli faszyści.

Prof. Gersdorf partię rządzącą PiS, która owe bezprawie zaprowadza nazwała po prostu „okupantem”. Zatrzymajmy się jeszcze przy Radbruchu. To on dla prawników sformułował „nieposłuszeństwo obywatelskie”, które w prawie nazywa się „formułą Radbrucha”, mianowicie jeżeli prawo tak jak przez PiS stanowione (lex) jest sprzeczne z prawem naturalnym (ius),  to można  i powinno być w procesie stosowania prawa traktowane tak, jakby w ogóle nie obowiązywało.

Jeszcze jedna uwaga historyczna. Mianowicie formuła Radbrucha znalazła zastosowanie w najsłynniejszych w historii orzeczeniach Trybunału Norymberskiego w stosunku do zbrodniarzy hitlerowskich.

Zatem kontekst oświadczenia Gersdorf jest jasny i my, społeczeństwo polskie, możemy obawiać się najgorszego, bo zmierzamy do formy ustroju dyktatorskiego, które dla różnych naródów przyniosły same nieszczęścia.

Inny namacalny – intelektualnie – przyklad dążenia do despotii jest ustawa o ordynacji wyborczej, która po kosmetycznych i pijarowskich poprawkach w Senacie wraca do Sejmu, a potem po parafę na biurko naszego politycznego Długopisa. Ordynacja wyborcza jest tak skonstruowana, iż w kazdym momencie jej stosowania pozwala na możliwość fałszowania wyników wyborów, a nawet gdy nadzorcy – a będą to organa pod kontrolą PiS – zostana złapani, to ostatnia instancja – sądy (też pod ich kontrolą) orzekną, kto ma rację: oszust, czy oszukany.

Oszust nigdy dobrowolnie nie przyzna się do oszustwa. Dlatego tak a nie inaczej kilka dni temu w TVN24 wypowiedział się o władzy PiS i postulowanej dla nich przyszłości jeden z nielicznych autorytetów, jacy nam zostali – prof. Marcin Król.

Prof. Król formę rządzenia Kaczyńskiego i jego spółki nazwał „tyranią głupców i kłamców”. Pobrzmiewa w tym określeniu echo Kisiela o Gomułce i spółce: „dyktatura ciemniaków”.

Ale to postulat Króla jest ciekawy i inspirujący: „Ten rząd trzeba będzie po prostu przepędzić”. Hm, prawda? Co pod tym rozumieć? Warto o tym dyskutować, ba! – najwyższy czas rozpocząć debatę w społeczeństwie obywatelskim, debatę jednak bez oszołomów. Król w swojej wypowiedzi zastosował cudowną formułę dialektyczną, mianowicie zastrzegł się, że nie są to nawoływania do przemocy, a jedynie jego przewidywania.

Więc powtórzę i podkreślę: co to znaczy przepędzić i jak, aby wróciła w Polsce normalność, aby prawo było prawem (ius)?

Aleksander Kwaśniewski używa podobnego języka dialektyki w wywiadzie dla portalu wiadomo.co: „Polacy wcześniej zmienią rząd niż zdecydują się na Polexit”. Nie chcę teraz wgłębiać sie w sens tej wypowiedzi, acz warto zwrócić uwagę na „zmienią rząd”. Ta „zmiana” wcale nie dotyczy wyniku procedur demokratycznych – wyborów. No i ten Polexit – dla większości, która jest krytyczna w stosunku do „głupców i kłamców”, staje się coraz bardziej oczywisty.

Mecenas Rydzyk i jego dzieło sykstyńskie

Published 21 grudnia, 2017 by xxx

Ojciec Tadeusz Rydzyk kroczy drogą wielkich mecenasów sztuki, jaką jego klasa polityczna wydała. Papież Juliusz II zamówił u Michała Anioła malunek na sklepieniu Kaplicy Syktyńskiej i powstało arcydzieło, które cieszy oczy i dusze wiernych, niewiernych, a nawet ateistów.

Choć zaraz po pontyfikacie Juliusza II wykluła się w łonie Kościoła katolickiego reformacja, a Marcin Luter oparł swoje tezy na obnażeniu synomii (przekupstwie) kleru, to jednak katolicy tego nie chcą pamiętać, lecz dzieło Michała Anioła owszem. Jeżeli nie wiedzą dzięku komu kardynałowie wpatrują się w sklepienie podczas konklawe, aby Najwyższy zesłał im natchnienie do właściwego wyboru następcy Piotra, to znają poszczególne sceny fresku, jak choćby ten, gdy stworzony przez Boga Adam wymyka mu się z rąk i staje wolnym człowiekiem.

Poprzednikom Rydzyka było łatwiej, obowiązywała na bożym katolickim świecie dziesięcina, więc mogli uszczęśliwiać ludzkość zamawianiem arcydzieł u arystów. I szczodrze płacili. Ojciec dyrektor co prawda pobiera od rządu PiS dotacje, ale nie można ich nazwać dziesięciną, a jakąś tysięciną, czy też jeszcze mniejszym ułamkiem budżetu. Co to za dziesięcina, która w tej chwili wynosi 85,5 mln zł (wg licznika dlugwdziecznosci.pl, który zainstalował szef klubu PO Sławomir Neumann). Te miliony to tyle, co kot napłakał, to kropla w morzu potrzeb Rydzyka.

Nie znamy wielkości dziesięciny, która spływa na konto Rydzyka, a którego numer zwykle podaje, gdy występuje w swoich mediach. Czy to jest synomia, czy też nie, nie mnie decydować, acz pojawiają się Lutrowie, są jednak skutecznie uciszani przez wierzchność, jak ks. Lemański, czy też ks. Boniecki.

Jaka więc dziesięcina, tacy Michałowie Aniołowie, takie arcydzieła sykstyńskie. Nie są zamawiane, a są po prostu sprowadzane, bo ktoś ich nie chce, bo budzą kontrowersje. Ojciec dyrektor przymierza się do sprowadzenia rzeźby Rzeź Wołyńska, ktora miałaby stanąć w jego Parku Pamięci Narodowej.

Michał Anioł nazywa się Andrzej Pityński i został już opłacony przez Stowarzyszenie Weteranów Armii Polskiej w Ameryce. Tadeusz Rydzyk więc byłby mecenasem za friko, czyli inni zapłacili, on bierze. Rzeźba to istny megamonument. Ma kształt 14-metrowego orła z wyciętym krzyżem, „w którym znajduje się nabite na trójząb dziecko – opisują na portalu Onet. W monument wkomponowana jest także rodzina w płomieniach – ojciec, matka i trójka dzieci.

Prawicowy publicysta ze „strefy wolnego słowa” Wojciech Mucha oburza się na „arcydzieło”, pisze: „Nekropornograficzny pomnik Ofiar ludobójstwa wołyńskiego to obraza dla Ofiar, pamięci i estetyki. To dowód na to, że część polskiej prawicy jest upośledzona intelektualnie i nieodwracalnie zaczadzona”.

Ależ ta recenzja nie odbiega zanadto od emocji mecenasa Rydzyka na żołdzie, pardon: na dziesięcinie płaconej przez władze PiS, wszak jego ulubionym słowem określającym inaczej myślących jest: lewactwo. Monument nienawiści do narodu ukraińskiego wpisywałby się w emploi ojca duchowego PiS, guru Mateusza Morawieckiego, który u niego sformułował swój cel polityczny: rechrystianizacja Europy.

Czy rząd PiS pozostawi Polskę w oślej ławce UE?

Published 20 grudnia, 2017 by xxx

Półtora roku Komisja Europejska (KE) potrzebowała, aby przejąć zdecydowaną inicjatywę w sprawie zapobieżenia destrukcyjnych działań rządu PiS dla demokracji w Polsce i reguł państwa prawa.

Uruchomiony został 7 artykuł Traktatu o Unii Europejskiej (TUE), jednoczesnie wydano czwartą rekomendację dla Warszawy, to znaczy stwierdzono, iż istnieje poważne ryzyko naruszenie praworządności w Polsce. Oraz skierowano pozew do Trybunału Sprawiedliwosci UE (TSUE) dotyczacy naruszenia prawa wspólnotowego.

Jak należy czytać decyzję Komisji Europejskiej?

Władze PiS dostały 2 miesiące dostosowania się do 4 rekomendacji KE w sprawie Trybunału Konstytucyjnego i zasad praworządności. Jeżeli panstwo polskie – pod władzą PiS z którejś rekomendacji skorzysta – w tym aspekcie zaprzestane zostanie działanie artykułu 7 TUE.

Pozew do Trybunału SUE dotyczy procedur sprawdzenia, osądzenia i ukarania Polski rządzanej przez PiS. Procedury mają okreslać karanie za łamanie zasad dotyczących gwarancji niezawisłości sędziów i niezależności sądów.

Czyli wyrok zostanie wydane na dwie ustawy sądownicze – o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa – ktore już są  na biurku Andrzeja Dudy, ale także tej trzeciej ustawy sądowej podpisanej w lipcu, ta już działa i w związku z nia Zbigniew Ziobro zwalnia prezesów sądów i zastępuje ich swoimi uległymi nominatami.

Komisja Europejska prześle do Rady Europejskiej (której posiedzeniom przewodniczy Donald Tusk) listę spraw, które destruuja praworządność w Polsce i za które Polska (pod rządem PiS) może być ukarana, a nawet ostatecznie nałożone sankcje.

Przy czym kara jest rozumienia, jako odsunięcie od podejmowania decyzji w Radzie Europejskiej, odebranie głosu, a także nałożenie kar pieniężnych, jak to miało miejsce w przypadku Puszczy Białowieskiej. Do tego potrzebna jest zgoda 4/5 glosów, czyli 22 krajów.

Zaś sankcjami mogloby być pozbawienie Polski dostępu do kasy wspólnoty, a także odebranie innych przywilejów, włącznie z personalnymi. O tym na razie nie ma mowy.

Na tę  poprawę rząd PiS otrzyma 3 miesiące. Czy z tego skorzysta? I tak zostaliśmy posadzeni do oślej ławki, nikt z nami nie chce zawierać żadnych sojuszy wewnatrz unijnych w celu osiągniecia konkretnych korzyści. Zostaliśmy chorym człowiekiem Europy. Podniesienie się z tego upadku potrwa dużo dłużej niż dotychczasowy upadek.

Między innymi z powodu powyższej wiedzy, która została udostępniona dzisiaj szerokiej publiczności w Polsce, czmychnął z ostatniego szczytu Mateusz Morawiecki. I to on będzie oficjalnym głównym negocjatorem z władzami unijnymi.

Oczywiście, Morawiecki to tylko usta prezesa, gdyż Kaczyński w tej chwili ustanawia nam Polskę. Albo pozostaniemy w Unii Europejskiej i dostosujemy się do standardów demokratycznych, zachodnich, albo po cichu będziemy z niej wyprowadzani. Wiele symptomów wskazuje na to, że Polska pisowska salwuje się z Zachodu na Wschód. Uciekając gubi demokrację, społeczeństwo obywatelskie, niezależność sądów.

Artykuł 7 Traktatu UE wisi nad Polską jak miecz Damoklesa

Published 19 grudnia, 2017 by xxx

Zachowanie Mateusza Morawieckiego podczas ostatniego szczytu Unii Europejskiej było wcześniej zaplanowane, aby powiedzieć – potem wyraził się – że Polska pisowska nie będzie petentem. I to nie dlatego, że PiS wstaje z kolan, lecz z powodu sytuacji do której nasz kraj doprowadzili.

Doprowadzili do narożnika, nam każą przyjmować ciosy na siebie, sami biorą nogi za pas, jak Morawiecki.

Słynny artykuł 7 Traktaktu Unii Europejskiej (sankcje) wisi nad Polską jak miecz Damoklesa, a PiS nie ma już żadnych narzędzi, aby go powstrzymać. Musieliby się wycofać z ustaw sądowniczych, ale wiemy, że tego nie zrobią. Predzej, czy później spadnie na nas ostrze rozstania.

Morawiecki przygotowuje się do roli bohatera, może nawet zadeklarować jakiś ochłap „kompromisu” typu, że PiS z czegoś się wycofa, aby przedłużać agonię. Dobre to było rok i dwa lata temu, gdy zapraszano Komisję Wenecką, dzisiaj przestaje działać.

Niezrozumienie polityki europejskiej i globalnej w PiS jest zastanawiające. Na Zachodzie politycy wypowiadają się, gdy przeprowadzą wszechstronne konsultacje. Tak należy traktować głos o poparciu dla zastosowanie artykułu 7 prezydenta kraju, gdzie użyto gilotynę, Emmanuela Macrona i kanclerz Niemiec Angeli Merkel, gdziez kolei gilotyna na głowy Bourbonów została wyprodukowana. Może jeszcze nie dzisiaj, ani jutro, ale przy tak uprawianej polityce względnie szybko nastąpi dekapitacja Polski.

Fatalne stosunki z UE miały być rekompensowane klientyzmem wobec USA. Myślenie żałosne, jeżeli zważy się, w jaki sposób za Oceanem jest traktowana konstytucja i poprawki do niej. Tam nie zmienia się konstytucji, bo jakiś prezydent dostał oświecenia, tam dopisanych zostało 27 poprawek i są pismem świętym demokracji.

Przed prawem ustrojowym klęka się, a jako rekwizyt w przysiędze konstytucję zastępuje Biblia. PiS liczył na Trumpa, którego impet demolujący został natychmiast powstrzymany przez Sąd Najwyższy (któremu nikt nie jest w stanie odebrać prerogatyw ustrojowych).

To z waszyngtońskiego Departamentu Stanu wyszło oświadczenie w sprawie nałożenia kary przez KRRiT na TVN, które miało moc truchlejącą dla pisowskich zapędów cenzorskich.

Jeszcze silniejszy głos zza Oceanu wydali prawnicy – korporacja (jak powiedzieliby politycy PiS) rzadzaca USA – Amerykańskie Stowarzyszenie Prawników (ABA), organizacja zrzeszająca ponad 400 tysięcy członków postanowiła stanąć w obronie wolności sądów w Polsce. Hilarie Bass, przewodnicząca ABA zwróciła się do Andrzeja Dudy z apelem o zawetowanie ustaw sądowniczych. Zapowiedziano ponadto monitorowanie pisowskiego bezprawia ustrojowego. Ten głos przełoży się na naszą gospodarkę, bo korporacje amerykańskie mają bliskie związki z ABA.

Morawiecki robi z Polski grajdół

Published 18 grudnia, 2017 by xxx

Radosław Sikorski nazywając Beatę Szydło i Jarosława Kaczyńskiego wrednymi – odpowiednio: babsztylem i dziadygą – nie wpisuje się w wysoką kulturę debaty. Dawno jej niestety nie mamy. I nie dlatego, że prezes PiS jest specjalistą od kanalii, mord zdradzieckich, gorszego sortu (katalog inwektyw wielce imponujący), lecz dlatego, że media misyjne (TVP i radio publiczne) zostały szczujnią, w których dziennikarze szczekają na tych, którzy nie rządzą i nie zgadzają się na demolowanie państwa i demokracji.

W Polsce nie mamy rozmowy, nie mamy debaty, a jedynie sianie nienawiści, wrogości w przestrzeniach, które były wcześniej wspólne, lecz obecnie są zawłaszczone, skradzine. Zwycięska partia skradła społeczeństwu jego media. Zwycięska partia skradła język polski beszczeszcząc go, na każdym rogu zdania i akapitu wystawiając na pośmiewisko. Stało to, co w pierwszym rzędzie czynią totalitaryzmy, przywłaszczając język poprzez jego intensywne zwyrodnienie, skarlenie.

Sikorski w rozmowie Koradem Piaseckim w Radiu Zet powiedział o wiele ważniejsze komunikaty niż w forma odwróconych inwektyw Kaczyńskiego, mianowicie:  „wiedzą, że PiS wygrało fuksem. 38% normalnie nie daje samodzielnej większości”. Ta mniejszość pisowska urządza się na wspólnym, jest to szabrowanie naszego. A złodziej, który wie, że jest złodziejem, nie dopuści, aby być sądzonym za swojej czyny.

Stawiam tezę, że nie oddadzą dobrowolnie władzy – po żadnych wyborach. Dlatego mamy takiego kulawego poloneza wokół ordynacji wyborczej. Unia Europejska nie będzie w tej sprawie niema, zajmie głos. Sikorski: „Może się to skończyć Polexitem. Na pewno wypychaniem nas do przedsionka”.

Dla partyjnych interesów, ale przede wszystkim, aby chronić własną skórę, wyprowadzą nas z Unii Europejskiej. Mateusz Morawiecki po swojej ucieczce ze szczytu unijnego powiedział, że „w Europie nie jesteśmy żadnymi petentami”. Co to znaczy? Że nie będzie rozmawiał z innymi przywódcami europejskimi?

Morawiecki jest króciutko premierem, a już dał się poznać z bardzo kiepskiej strony. Odebranie niezależności sądownictwu polskiemu uzasadnia tym, że nie zostało ono zreformowane po 1989 roku. Ależ właśnie jako jedno z pierwszych zostało zreformowane, o czym ciągle mówią takie autorytety jak prof. Adam Strzembosz, czy promotor Andrzeja Dudy prof. Jan Zimmermann. I zostało takie sądownictwo wpisane do konstytucji.

Raczej nas nie obchodzi, kto jest prezesem banku. Przykład Morawieckiego pokazuje, ze zostać może ktoć taki  marny intelektualnie i charakterologicznie. Prezes banku to nie intelektualista. Przykład Morawieckiego pokazuje wyalienowanie banksterskich elit, ten beneficjant III RP wysoko opłacany, bogaty nuworysz, spełnia się obecnie politycznie za wszelką cenę.

Powie każda bzurą, brednię, aby zadowolić swego promotora politycznego Jarosława Kaczyńskiego. Na samym początku swego urzędowania jako premier Morawiecki wmawia publice, że białe nie jest białe. Wcale nie przeszkadzałoby mi, gdyby z ojcem swym Kornelem podyskutowal o wyższości woli suwerena nad prawem. Niech sobie bredzą, lecz te rodzinne rozhawory Morawieckich stają się wykładnią polityczną w Polsce (wykładnią bezprawia).

Morawiecki szybciej skończy niż nam się wydaje, szybciej skończy niż Beata Szydło. I będzie z tego wieksza sromota niz sławetne 1:27. Tylko dlaczego ten człowiek czyni to na koszt Polski?

Morawiecki gra o bezprawie dla PiS. Chodzi o to, aby nie zdarzyło się, jak z sędzią Igorem Tuleyą, ktory dzisiaj pokazał takim marnym postaciom jak Morawieckim, czym jest profesjonalizm, czym jest prawo, a wreszcie czym jest niezłomność. Sąd Okręgowy w Warszawie uchylił decyzję stołecznej prokuratury umarzającej śledztwo dotyczące tego, jak PiS uchwalał budżet na bieżący rok w Sali Kolumnowej (znowu po ucieczce; z sali sejmowej). Prokuratura ma sprawdzić, czy posłowie PiS składali fałszywe zeznania. „Pogwałcono aksjologię państwa republikańskiego” – uzasadniał sędzia Tuleya.

I tego sie boją Morawiecki, Duda, Szydło, Kaczyński. Boją się prawa, więc w imię swego bezprawia będą degradować Polskę, będą narażać nas na Polexit. Taki ich grajdół.